To był piąty na sześć rozegranych w tym roku pięciosetowy pojedynek Hurkacza, drugi w Paryżu. W pierwszej rundzie pokonał Davida Goffina 6:3, 5:7, 6:4, 2:6, 6:4. Spotkanie z Belgiem było jednak o ponad godzinę krótsze - trwało trzy godziny 37 minut. Dobry pierwszy set Hurkacza, w drugim na finiszu lepszy Holender Takiego przebiegu nie można było się spodziewać po pierwszym secie. Wrocławianin dobrze zaczął mecz. Od razu przełamał serwis Holendra. W trzech pierwszych gemach stracił tylko punkt. Prowadził 3:0. Czuł się pewnie. Do końca seta sytuacja nie uległa zmianie, choć Griekspor miał tylko dwa break pointy w piątym (na 2:3) i dziewiątym (na 4:5) gemie. 6:3 w pierwszym secie, a w drugim zanosiło się na tie-break. Hurkacz jednak dał się ograć w samej końcówce, nie zdobywając nawet punktu - przy własnym podaniu - w 12. gemie. Przegrał 5:7. Tie-break, który trwał 19 minut dla Griekspoora Po tie-breaku po trzecim secie schodząc z kortu Hurkacz miał ochotę uderzyć o coś rakietą, albo ją po prostu połamać. Był kłębkiem nerwów. Miał czego żałować. Przegrał decydującą rozgrywkę choć miał pięć piłek setowych, z czego trzy przy własnym serwisie. Ten tie-break był - jak się okazało - był najbardziej emocjonującym momentem spotkania. Trwał blisko 19 minut. Griekspor wygrał 15:13. Wygrał dlatego, że nastawiony bardziej ofensywnie, "nie wstrzymywał ręki", a jego serwis przynosił więcej pożytku. Hurkacz popełnił kilka niespodziewanych błędów w najważniejszych błędach, w tym jeden przy siatce, mając idealną okazję do zakończenia akcji i kilka z forhendu. Jednym słowem - zawiódł. 5:3 i serwis Holendra w czwartym secie Po bardzo wyrównanym i zaciętym trzecim secie wydawało się, że w kolejnym Holender nie wytrzyma fizycznie. Griekspoor czasami słaniał się na nogach, chodził wolno, czasami z trudem łapał oddech, poprosił o przerwę medyczną. Ale mimo wszystko grał i potrafił zaskoczyć. Przy wyniku 3:3 przełamał serwis polskiego tenisisty. Nie wykorzystał jednak tej wielkiej szansy. Hurkacz odrobił stratę przełamania. Wyrównał na 5:5, a wygraną w 11. gemie wyserwował bez straty punktu. Ostatecznie znów doszło do tie-breaku, już jednak nie tak długiego jak poprzedni. Polak zaczął go doskonale. Wygrywał 5:0. Wtedy nieoczekiwanie szybko zaczął tracić punkty. Holender był blisko Polaka. Zrobiło się nagle 6:5. Świetny serwis wrocławianina i as dał mu punkt na wagę zwycięstwa w secie i wyrównania w meczu. Jedno przełamanie serwisu rywala w piątym secie daje Hurkaczowi wygraną W piątym secie żaden z zawodników nie chciał odpuścić. Mimo że Holender wydawał się bardziej zmęczony miał wiele atutów, by nie dać Hurkaczowi przewagi. Cały czas, od pierwszego gema, trwała wyrównana walka. Przełom nastąpił w dziewiątym gemie. Hurkacz za drugim razem (za piątym w tym secie) przełamał - po znakomitym returnie - serwis Holendra. Wystarczyło "tylko" dobrze serwować. Polak się nie pomylił. Awansował do trzeciej rundy Roland Garrosa. Olgierd Kwiatkowski II runda turnieju singla mężczyzn Roland Garros Hubert Hurkacz (Polska, 13) - Tallon Griekspoor (Holandia) 6:3, 5:7, 6:7 (13), 7:6 (5), 6:4