Gorąco w Lillehammer. FIS pogroziła palcem. Blady strach padł na ekipy
Za nami pierwsze indywidualne rozstrzygnięcie w Pucharze Świata w skokach narciarskich. W konkursie w Lillehammer najlepsza okazała się Nika Prevc, która wyprzedziła dwie Niemki Katharinę Schmid i Selinę Freitag. Po tym konkursie jednak wiele mówiło się o działaniach Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Po nich na ekipy padł blady strach.
Już w kwalifikacjach do kobiecego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer mieliśmy ciekawą sytuację. Zdyskwalifikowane zostały dwie zawodniczki.
Jedną z nich była triumfatorka kwalifikacji Austriaczka Jacqueline Seifriedsberger. W konkursie Agnieszka Baczkowska, Polka, która jest kontrolerką z ramienia FIS, zdyskwalifikowała trzy kolejne skoczkinie.
FIS postraszyła już na początku sezonu. Rzeźnia w kontroli
Jedna z nich dosięgła znakomitą Słowenkę Emę Klinec, a druga Norweżkę Eirin Marie Kvandal.
Wszystkie dyskwalifikacje były spowodowane zbyt obszernymi kombinezonami
~ przekazała nam Baczkowska na miejscu w Lillehammer.
Kiedy dopytaliśmy, jak to jest możliwe, że stroje zostały dopuszczone do użytku, a jednak mieliśmy taki wysiew dyskwalifikacji, odparła: - Przed homologacją kontrolujemy krój, ale nie sprawdzamy wielkości kombinezonów.
Trzeba przyznać, że Polka już na starcie sezonu ustawiła sobie wszystkie ekipy w kobiecej rywalizacji. FIS liczy na to, że to przyniesie rezultaty i ukróci dalsze kombinacje.
Po tym, co widzieliśmy w kobiecym konkursie, blady strach padł na męskie ekipy, które bacznie przyglądały się temu, jak będzie wyglądała praca kontrolerów w zawodach pań. Zapewne polityka FIS w przypadku konkursu panów będzie dokładnie taka sama, jak u kobiet.
Christian Kathol, który odpowiada za kontrole u mężczyzn, będzie miał zatem ręce pełne roboty. Pierwszego dnia w Lillehammer było dosyć spokojnie pod względem dyskwalifikacji, ale już w sobotę jest w tym norweskim mieście naprawdę gorąco.
Z Lillehammer - Tomasz Kalemba, Interia Sport