Bogdanka LUK Lublin to jeden z faworytów Pucharu Challenge. Po rywalizacji z przeciwnikiem z Francji tym razem los skojarzył ją z rywalem bardziej egzotycznym z siatkarskiego punktu widzenia. CV Melilla reprezentuje w pucharach Hiszpanię, ale samo miasto leży w Afryce, na wybrzeżu Maroka, i stanowi eksklawę europejskiego kraju. Tę egzotykę widać było na pierwszy rzut oka choćby w oryginalnej kolorystyce boiska w hali w Melilli. Pole gry, zamiast na pomarańczowo, było zabarwione... na niebiesko. Siatkarze z Lublina w takich okolicznościach odnaleźli się jednak szybko. Rozpoczęli spotkanie z jedną zmianą w stosunku do przegranego w sobotę spotkania z Asseco Resovią - Fynniana McCarthy'ego zastąpił na środku Jan Nowakowski. Od początku lubelscy siatkarze prowadzili jednym, dwoma punktami. Przewaga wkrótce wzrosła do czterech "oczek", a pierwszym w tym meczu as serwisowy zanotował Wilfredo Leon. To on skupiał na sobie oczy kibiców i rywali. Nic więc dziwnego, że kiedy Victor Mendez zablokował atak reprezentanta Polski, kibice i siatkarze Melilli świętowali. Przy okazji doprowadzili do wyniku 17:18 i trener Bogdanki LUK Massimo Botti poprosił o przerwę. Po niej lublinianie opanowali sytuację, w czym pomogła punktowa zagrywka Alexa Grozdanowa. Seta wygranego przez gości 25:19 przypieczętował as serwisowy Benniego Tuinstry. Co z przyszłością Wilfredo Leona? Wystarczył miesiąc i już był zainteresowany Puchar Challenge. Bogdanka LUK Lublin o krok od półfinału. Wilfredo Leon się zrehabilitował Dla siódmej drużyny ligi hiszpańskiej przyjazd rywala z Polski z Leonem w składzie był dużym wydarzeniem. Podobnie było zresztą w całym mieście. "To najważniejszy mecz w Melilli od czasu przyjazdu Realu Madryt" - stwierdził przed spotkaniem Fede Martina, kapitan hiszpańskiej drużyny. Mimo że siatkówka zdecydowanie nie jest w Hiszpanii zbyt popularna, meczowi Melilli z Bogdanką LUK artykuł poświęciła nawet "Marca", znany hiszpański dziennik sportowy. Drugiego seta zespół z Hiszpanii rozpoczął jednak zaskakująco dobrze. Prowadził 4:1, kiedy błąd w ataku popełnił Tuinstra. Potem było nawet 7:3 dla Melilli, która zyskiwała na kolejnych błędach gości. W końcu jednak siatkarze z Lublina opanowali sytuację i odrobili straty w jednym ustawieniu. W dodatku z nawiązką - przy zagrywkach rozgrywającego Marcina Komendy objęli prowadzenie 13:9. Świetnie spisywał się blok Bogdanki LUK, któremu pomagały mocne zagrywki Leona. Przewaga gości wzrosła do sześciu punktów. W końcówce zaczęła jednak znów topnieć. W drużynie z Lublina było sporo niedokładności, Botti z powrotem wezwał na boisko Leona, który dostał chwilę na odpoczynek. Przy stanie 19:18 na boisku pojawił się McCarthy. Ale kiedy na blok gospodarzy nadział się Tuinstra, na tablicy wyników był remis 23:23. Niezadowolony Botti przywołał do siebie zawodników, a po chwili oni odpowiedzieli blokiem przy ataku Valentino Vidoniego i wygrali 25:23. Początek trzeciego seta również był wyrównany. Po kilku minutach Botti zdecydował się na niekonwencjonalną zmianę. Ponownie na boisku zameldował się McCarthy, tyle że tym razem pojawił się na pozycji atakującego, zastępując Kewina Sasaka. Lublinianie znów objęli prowadzenie przy zagrywkach Komendy - wygrywali 10:7. Dwa asy serwisowe Vidoniego doprowadziły jednak do remisu 15:15. Rywale celowali zagrywkami przede wszystkim w Leona. Wicemistrz olimpijski w łatwej sytuacji uderzył piłką w siatkę, a po kontrataku Melilla objęła prowadzenie 18:17. Po chwili Leon zrehabilitował się jednak asem serwisowym, potem zaskoczył rywali atakiem z drugiej piłki. Lublinianie nie pozwolili Hiszpanom na przedłużenie meczu i wygrali 25:21. Ostatecznie wygrana w ćwierćfinale na afrykańskim wybrzeżu jest dla Bogdanki LUK niezwykle cenna. Dzięki temu jest blisko półfinału Pucharu Challenge - do awansu wystarczą jej dwa sety wygrane przed własną publicznością. Rewanż ma zostać rozegrany 28 stycznia.