Sensacja w Siedlcach Przed rozpoczęciem spotkania sporo mówiło się o tym, że Ogniwo, które dostarcza najwięcej graczy do reprezentacji Polski, może z tego powodu cierpieć, bo niektórzy zawodnicy przez ostatnie tygodnie grają non stop. Na dodatek liderzy tabeli w meczu z Pogonią musieli radzić sobie bez swojego kapitana Piotra Zeszutka, który miał kłopoty zdrowotne. Mimo to chyba nikt nie wyobrażał sobie, że goście mogą mieć w tym meczu problemy. Wyobraźni nie zabrakło natomiast graczom Pogoni, którzy od początku ruszyli na rywala z wielkim animuszem i już w 4. minucie po przyłożeniu Giorgiego Maisuradze i podwyższeniu Mamuki Czanczibadze, prowadzili 7:0. Goście po kwadransie zdołali nieco zmniejszyć straty, bo z piłką na polu punktowym zameldował się Dwayne Burrows, ale nieudany kop Tanatswy Keitha Chiwary sprawił, że nie udało się doprowadzić do remisu. Co więcej okazało się, że to było wszystko, na co było stać graczy Ogniwa w pierwszej połowie. Pogoń z koeli nie ustawała w atakach. Przyniosło jej to najpierw kolejne trzy punkty Czanczibadze po rzucie karnym, a następnie przyłożenie Przemysława Rajewskiego i do przerwy zespół z Siedlec sensacyjnie prowadził 15:5. Trener Karol Czyż w drugiej połowie przeprowadził kilka zmian w składzie, który zaowocowały dwoma przyłożeniami dla gości. Na polu punktowym zameldowali się Adam Piotrowski i Adrian Seerane, a chwilę później Wojciech Piotrowicz wykorzystał jedno z podwyższeń i sopocianie w 51. minucie wyszli na prowadzenie 17:15. Końcówka jednak należała do gospodarzy, a konkretnie do Mamuki Czanczibadze, który zdobył sześć punktów z rzutów karnych, w tym trzy decydujące w samej końcówce, dzięki czemu Pogoń wygrała to spotkanie 21:20. Ogniwo, od kiedy objęło prowadzenie, zdołało dołożyć tylko trzy "oczka" po karnym Piotrowicza i niespodziewanie wróciło do Trójmiasta zaledwie z defensywnym bonusem. To jedna z największych niespodzianek całego sezonu i znak, że rozgrywki Ekstraligi wiosną będą niezwykle emocjonujące. Hit w Aleksandrowie Łódzkim Po tym, jak zespół Master Pharm Rugby Łódź przeniósł się do Aleksandrowa Łódzkiego i zmienił nazwę na Budo 2011, przyszedł czas na debiut Ekstraligi rugby w tym mieście. I to od razu z wymagającym rywalem, bo z zajmującą trzecią pozycję w tabeli ekipą Budowlanych Lublin. To właśnie goście zaczęli od mocnego uderzenia bo od prowadzenia 6:0, kiedy dwa razy rzuty karne na punkty zamienił Nkululeko Ndlovu. Gospodarze jednak szybko wzięli się do odrabiania start i po sprytnym kopnięciu Elguji Kikvadze za linię obrony, jako pierwszy do piłki dopadł Paweł Urbaniak. Skrzydłowy zaliczył pierwsze przyłożenie w tym spotkaniu, a dwa "oczka" z podwyższenia dodał Kamil Brzozowski i Budo 2011 wyszli na prowadzenie. Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy, znów Ndlovu dorzucił trzy punkty z rzutu karnego, ale końcówka pierwszej części gry zdecydowanie należała do zawodników z Aleksandrowa Łódzkiego. W 37. minucie, po szybkim wyciągnięciu piłki z formacji młyna i rozegraniu przez całą szerokość boiska, kolejne pięć punktów dla gospodarzy zdobył Damian Wlaźlak. Choć tym razem Brzozowski nie zdołał trafić między słupy, to kilka minut później dostał kolejną szansę na podwyższenie, którą tym razem wykorzystał. A poprzedził ją świetnie wykonany wyrzut z autu, po którym na pole punktowe wpadł Oleksandr Szewczenko. Do przerwy miejscowi prowadzili 19:9, ale po zmianie stron to Budowlani wyszli na boisku bardziej zmotywowani i zdobyli swoją pierwszą "piątkę" w tym spotkaniu. Po świetnie skonstruowanej akcji przyłożył Michał Węzka, a podwyższył niezawodny Ndlovu. Gospodarze odpowiedzieli rzutem karnym Brzozowskiego, ale kopacz Budowlanych popisał się tym samym i było już tylko 22:19 dla zespołu z Aleksandrowa Łódzkiego. W 55. minucie Ndlovu, ponownie po rzucie karnym doprowadził do remisu, jednak dziesięć minut później gospodarze przeprowadzili identyczną akcję, jak w pierwszej połowie. Znów po wrzucie z autu przez Witalija Kramarenkę Szewczenko obiegł formację, dostał piłkę i zameldował się z nią na polu punktowym, tuż przy linii bocznej. Brzozowskiemu ponownie nie udało się podwyższyć, ale i tak Budo 2011 prowadzili 27:22. Do ostatniego gwizdka to już gospodarze dyktowali warunki gry. Uwidoczniła się ich przewaga w młynie, dzięki czemu wywalczyli kolejny rzut karny, zamieniony na trzy punkty przez Brzozowskiego. Budowlanym zostało za mało czasu, by powalczyć chociaż o bonus defensywny i to Budo 2011, po bardzo dobrym meczu, pokonali zespół z Lublina 30:22. Tym samym, korzystając z wpadki Ogniwa, awansowali na pozycję lidera Ekstraligi. Pogoda krzyżuje szyki Na sobotę 11 marca zaplanowano spotkanie Posnanii z Orkanem Sochaczew, jednak jak poinformowali gospodarze w związku ze złym stanem murawy stadionu przy ul. Słowiańskiej mecz został przeniesiony na kolejny weekend. Po opadach śniegu niestety nie udało się przygotować obiektu na tyle, by móc bezpiecznie przeprowadzić zawody. Nie odbył się także mecz pomiędzy Juvenią Kraków a Skrą Warszawa. Zawodnicy ze stolicy nie stawili się na zbiórce i klub nie dojechał na to spotkanie. Wszystko wskazuje na to, że klub ze stolicy zostanie ukarany przez Komisję Gier i Dyscypliny trzecim walkowerem. Taka decyzja będzie według regulaminu oznaczać relegację z Ekstraligi, a przypomnijmy, że Skra to aktualni brązowi medaliści rozgrywek. Już wcześniej postanowiono, że na pierwszy weekend czerwca zostanie przełożone derbowe spotkanie Arki Gdynia z Lechią Gdańsk. Wyniki X kolejki: Awenta Pogoń Siedlce - MKS Ogniwo Sopot 21:20 (15:5) Pogoń: Czanczibadze 11, Maisuradze 5, Rajewski 5 Ogniwo: Piotrowicz 5, Burrows 5, Piotrowski 5, Seerane 5 Budo 2011 Aleksandrów Łódzki - Edach Budowlani Lublin 30:22 (19:9) Budo 2011: Szewczenko 10, Brzozowski 10, Urbaniak 5, Wlaźlak 5 Budowlani: Ndlovu 17, Węzka 5 RzKS Juvenia Kraków - Up Fitness Skra Warszawa Mecz się nie odbył, goście nie stawili w Krakowie, decyzję podejmie KGiD KS Posnania Poznań - RC Orkan Sochaczew przełożony na 18.03.2023, sobota, godz. 14.00 RC Arka Gdynia - RC Lechia Gdańsk przełożony na 03.06.2023, sobota, godz. 16.00