Ten mecz mógł być zaskakujący również z tego powodu, że poprzednie występy obu zespołów nie wskazywały na taką różnicę poziomów. Szkoci dobrze radzili sobie w eliminacjach, Niemcy eliminacji nie musieli przechodzić, ale ich forma w meczach towarzyskich nie dawała kibicom tej drużyny spokoju. Tymczasem w tym pierwszym turniejowych występie wznieśli się na wyżyny, wszyscy i wszystko zagrało, jak w filharmonii. Z ogromną przyjemnością patrzyłem przede wszystkim na występ młodych zawodników w ekipie Juliana Negelsmanna - Jamala Musialę, Floriana Wiltza. Ale na najwyższym poziomie przygrywali im ci najbardziej doświadczeni, jak Toni Kroos czy Ilkay Guendogan. My z niecierpliwością czekamy jednak na inauguracyjny występ Biało-Czerwonych przeciwko Holendrom. Można poczynić pewne analogie między tym pierwszym meczem całego turnieju a tym, co nas czeka w niedzielne popołudnie. Jeszcze kilka miesięcy temu marzyło nam się to, żeby grać tak solidnie, jak Szkoci i dostać się do turnieju bez konieczności rozgrywania baraży. Podopieczni Steve'a Clarka zakończyli eliminacje cztery punkty za plecami Hiszpanii, ale zostawiając daleko w tyle Norwegię. O Niemcach pisało się z kolei, że są w dołku, przeżywają głębszy kryzys. Reprezentacja Polski pójdzie śladem Niemców? Można więc przewrotnie powiedzieć: też chcielibyśmy, żeby ekipa Michała Probierza była w takim kryzysie. Pewnym podobieństwem może być fakt, że też mamy kilku młodych zawodników, którzy stawiają pierwsze kroki w reprezentacyjnej kadrze, ale też coraz odważniej sobie w tej drużynie poczynają. Nicola Zalewski w dość krótkim czasie stał się kluczowym graczem, jednym z liderów. W tegorocznych meczach był najjaśniejszą postacią i wiemy, że jego indywidualne akcje są w stanie przesądzić o wyniku. W ostatnich sparingach z kolei błysnął debiutant, Kacper Urbański. Wielu kibiców liczy, że 19-latek wyjdzie w niedzielę na boisko w pierwszej jedenastce. Ja jednak studziłbym emocje i postawił na bardziej doświadczonych zawodników. Jest bowiem ryzyko, że można go spalić psychicznie. Wiadomo, presja turnieju i pierwszego występu będzie ogromna. Trzymając go na ławce i wpuszczając na 20-30 minut w drugiej połowie można natomiast rozbudzić jego apetyt. Jeśli zrobi coś spektakularnego w takich okolicznościach, to urosną mu skrzydła i będzie z niego pożytek w kolejnych spotkaniach. Czego spodziewam się po naszej drużynie w rywalizacji z Holandią? Wiadomo, że rywal jest faworytem - to drużyna bardziej zaawansowana piłkarsko, ale mam nadzieję, że jeśli zagramy solidnie w defensywie, to będzie można liczyć, że uda się wyprowadzić kilka kontrataków, które dadzą nam gole i zdobycz punktową. W pierwszych dwóch dniach EURO 2024 wszystkie spotkania były emocjonujące i we wszystkich padały bramki, co pokazuje, że drużyny, które przyjechały na ten turniej nastawione są ofensywnie. Jak na razie, po pierwszych meczach wygrywają faworyci: Niemcy, Hiszpania, Włochy, Szwajcaria. Czas przełamać ten trend i miło zaskoczyć - miejmy nadzieję, że takim game changerem okaże się nasz zespół.