W czwartek świat obiegła informacja, która wstrząsnęła piłkarskim środowiskiem. W wieku 82 lat zmarł Leo Beenhakker, ceniony szkoleniowiec i były selekcjoner reprezentacji Polski w piłce nożnej. W polskim związku Holender pracował w latach 2006-2009 i to właśnie pod jego wodzą "Biało-Czerwoni" po raz pierwszy w historii awansowali na mistrzostwa Europy. Było to w 2008 roku. Zmarłego trenera pożegnali jego byli podopieczni, w tym m.in. Robert Lewandowski i Jerzy Dudek. Obaj panowie o holenderskim szkoleniowcu wypowiedzieli się w samym superlatywach i co do jednego byli zgodni - uwielbiał on spełniać marzenia innych. Nikogo nie może to jednak dziwić, Beenhakker zawsze cenił sobie bowiem budowanie bliskich relacji ze swoimi piłkarzami. "On naprawdę potrafił włożyć serce w relację z zawodnikami. Wiedział, kiedy ktoś potrzebuje rozmowy, a kiedy - zwykłego przytulenia. Pod tym względem był wyjątkowy" - przyznał Dudek w rozmowie z Faktem. Leo Beenhakker nie żyje. W taki sposób pożegnał go Wojciech Szczęsny Leo Beenhakker nie żyje. "Zasnął w otoczeniu swoich dzieci i partnerki" Do tej pory niewiele wiadomo było na temat okoliczności śmierci Leo Beenhakkera. Aż do teraz. O tym, jak wyglądały ostatnie dni Holendra opowiedział znajomy rodziny, Jan de Zeeuw junior. Jego ojciec miał okazję współpracować z 82-latkiem, gdy ten był selekcjonerem polskiej kadry. De Zeeuw wówczas był dyrektorem reprezentacji. "Ostatni kontakt tato z Leo miał około dwa tygodnie temu. Słyszeliśmy wtedy, że jest gorzej, ale nie chodziło o żadną chorobę. To była po prostu starość. Leo swoje przeżył. W 2015 roku miał raka skóry, wycięli mu wtedy m.in. część wargi. W czwartek zmarł we własnym domu, a stało się to bardzo łagodnie. Po prostu zasnął w otoczeniu swoich dzieci i partnerki, bo żona zmarła już wcześniej. Niby wszyscy spodziewaliśmy się, że to się wydarzy, ale jednak śmierć Leo jest dla nas zaskoczeniem" - ujawnił w rozmowie z TVP Sport. Jak wyjawił rozmówca TVP Sport, Leo Beenhakker był pogodzony ze swoim losem i nie chciał, aby w związku z jego śmiercią organizowane były większe wydarzenia. Jedno jednak jest pewne - na pogrzebie Holendra nie zabraknie znanych postaci ze świata futbolu. Piłkarze zapamiętają go przede wszystkim jako szkoleniowca z ogromnym sercem i darem do przekazywania wiedzy innym. Tomasz Hajto gorzko po porażce mistrzów Polski: "Stłamszeni". Padły nazwiska