Jesteśmy ubodzy w miłe wspomnienia ze spotkań z Anglikami, dlatego z uporem maniaka przy okazji każdego wypadu "Biało-czerwonych" na Wembley wyciągamy z archiwum zakurzone nagranie sprzed 40 (już!) lat i ku pokrzepieniu serc pokazujemy, jak bronił Jan Tomaszewski i strzelał Jan Domarski, a Londyn tym razem mokry od łez, a nie deszczu, żegnał się z marzeniami o mundialu. Ale nie tylko my, polscy dziennikarze, serwujemy ten odgrzewany kotlet. Podobnie jest w Anglii. Różnica jest jedna. My wspominamy 1973 rok z nadzieją, że historia się powtórzy i doczekamy kiedyś zespołu na miarę światowej elity, nasi angielscy koledzy przypominają natomiast o demonach z przeszłości, o narodowej traumie, jaka ich dotknęła 40 lat temu, chociaż nie miała prawa się wydarzyć. Przypominają, bo we wtorkowy wieczór na Wembley Polska znów, teoretycznie, nie ma prawa pokrzyżować szyków faworytom. Nie zamierzam zrzucać z pomników ani Kazimierza Górskiego ani jego piłkarzy, którzy rok po remisie w Londynie potwierdzili wielkie możliwości stając na podium mistrzostw świata, ale Anglicy w 1973 roku przegrali przede wszystkim z własną pychą. Polskich piłkarzy wyśmiewano na każdym kroku, uważano ich za miernotę, która na Wembley zostanie wdeptana w trawę przez miejscowych gladiatorów futbolu. Nasi jechali jak na ścięcie, ale to dodało im sił. "Wszyscy byli przerażeni. Ale ten strach zadziałał mobilizująco. Kiedy pali ci się dom, wbiegasz do środka i ratujesz co się da. Po wszystkim patrzysz na to i mówisz: Jezu, jak ja to dźwignąłem? Tak samo było z nami. Ten strach wyciągnął z nas to, co najlepsze, całą tkwiącą w nas siłę" - wspomina Jan Tomaszewski, któremu poniedziałkowy "The Daily Telegraph" poświęca dwie strony. Porównań do swojego poprzednika w bramce "Biało-czerwonych" w angielskiej prasie nie uniknął Artur Boruc. Trudno się dziwić, po siedmiu kolejkach Premier League jego Southampton nie tylko zajmuje czwarte miejsce w tabeli, ale i ma najlepszą defensywę w całych rozgrywkach! W siedmiu meczach Boruc aż pięciokrotnie zachował czyste konto. Anglicy chwalą bramkarza "Świętych", ale liczą na to, że we wtorkowy wieczór obowiązywać go będą statystyki reprezentacyjne, a nie klubowe. W poniedziałkowej prasie sporo uwagi poświęcono również Robertowi Lewandowskiemu. Jeden z dziennikarzy porównał nawet "Lewego" do Lionela Messiego, bo podobnie jak gwiazdor Barcelony, snajper BVB również o wiele częściej trafia w klubie, niż w reprezentacji. Ocena napastnika jedynie po strzelonych bramkach jest dosyć płytka, ale najlepszy piłkarz swojego kraju nigdy nie ucieknie przed ogromną presją i oczekiwaniami, którym nie sprosta, chyba że się rozdwoi. Anglicy doceniają klasę Lewandowskiego i traktują jako największe zagrożenie ze strony polskiej kadry. Przypominają również transferową telenowelę z udziałem Polaka i listę klubów, które poza Bayernem Monachium chcą go mieć w swoich szeregach (Manchestery i Chelsea). "Lewy" musi się zatem przygotować na solidnie obite kości, bo Anglicy, owszem, uchodzą za dżentelmenów, ale na pewno nie na piłkarskiej murawie, i na pewno nie w meczach o taką stawkę. Łudzić się, że - wbrew logice - Polska pokona Anglię, albo zremisuje, spychając ją do baraży? Że wreszcie, po 40 latach, będzie można odłożyć podniszczoną taśmę z 1973 roku na wyższą, mniej dostępną, półkę? Serce by chciało, tak jak życzyłyby sobie tego serca 18 tysięcy polskich kibiców, które zasiądą jutro na trybunach londyńskiego stadionu, a miliony będą śledzić losy spotkania przed telewizorami. Ale sztuczne pompowanie balonu przed meczem nie ma sensu. Raz, że stawka dla nas żadna, dwa Anglicy ani myślą o zlekceważeniu Polaków, a w ich obozie panuje pełna mobilizacja, a trzy - i to najważniejsze - samo porównanie kadry Kazimierza Górskiego z tą Waldemara Fornalika jest zwyczajnie niesmaczne. Mecz Anglia - Polska już we wtorek na Wembley. Transmisja w TVP 1 i Polsacie Sport. Relacja "akcja po akcji" w INTERIA.PL. W ostatniej kolejce gr. H eliminacji MŚ 2014 zagrają ponadto San Marino - Ukraina i Czarnogóra - Mołdawia. Początek wszystkich spotkań o godz. 21. Dariusz Jaroń, korespondencja z Londynu INTERIA.PL zaprasza na tekstową relację na żywo z meczu Anglia - Polska. Początek 15 października o 21 Relację na żywo można też śledzić na urządzeniach mobilnych Zobacz wyniki i tabelę grupy H eliminacji MŚ 2014 Anglia - Polska! Orły pokrzyżują plany rywalom? Dyskutuj