Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ukrainka sprawiła psikusa Andriejewej. Pewnie znów dojdzie do podziału pieniędzy

Skoro w ostatnich tygodniach Mirra Andriejewa była w stanie ograć Arynę Sabalenkę, Igę Świątek i Jelenę Rybakinę, to w teorii żadna rywalka nie powinna być jej już straszna. Nawet po zmianie nawierzchni, bo przecież dotąd w 2025 roku grała tylko na kortach twardych. I zapewne byłaby faworytką w Stuttgarcie w pierwszym pojedynku z Martą Kostiuk, gdyby nie zaskakująca decyzja zawodniczki z Ukrainy. Bo w tej sytuacji 17-latka wpadnie na zawodniczkę, której jeszcze nie pokonała.

Mirra Andriejewa
Mirra Andriejewa/George Walker/Icon Sportswire via Getty Images/Getty Images

Nie powinno się pisać, że Mirra Andriejewa jest największym objawieniem tego sezonu, bo przecież błysnęła jeszcze przed 16. urodzinami, dwa lata temu w Madrycie. I pokonywała kolejne szczeble w swojej tenisowej edukacji, w zeszłym roku zameldowała się już w półfinale turnieju wielkoszlemowego (Paryż), wygrała pierwszy turniej w głównym cyklu WTA (Jassy), awansowała do TOP 20 rankingu. I jeszcze dorzuciła olimpijskie srebro w grze podwójnej.

Ten rok przebija jednak wszystko - były triumfy w dwóch kolejnych turniejach WTA 1000 (Dubaj i Indian Wells), seria 13 kolejnych zwycięstw, efektowne wiktorie nad Igą Świątek, Aryną Sabalenką czy Jeleną Rybakiną. Owszem, zapewne forma nastolatki będzie jeszcze falować, ale eksperci nie mają złudzeń: to przyszła "jedynka" na światowej liście. Pytanie brzmi: kiedy?

Podopiecznej Conchity Martinez nie jest obca też nawierzchnia, na której rywalizacja zacznie się teraz, czyli mączka. Tyle że w Stuttgarcie dopadło ją pech, na który się wcale nie zanosiło.

Zaskakujące wycofanie Marty Kostiuk, kilkanaście godzin po Danielle Collins. A to nie był koniec w Stuttgarcie

W niedzielnym losowaniu głównej drabinki w Stuttgarcie młodsza z sióstr Andriejewych wpadła na Martę Kostiuk. Zeszłoroczną finalistkę w tym turnieju, ale nie ma raczej wątpliwości, która z tenisistek byłaby faworytką. Mirra nie mogła zaś wylosować starszej siostry Eriki, bo ta 20 minut wcześniej przegrała mecz w finale kwalifikacji z Aliaksandrą Sasnowicz.

Dzisiaj wszystko się zmieniło. Najpierw z turnieju głównego wycofała się Kostiuk, wytłumaczyła to kontuzją, a jeszcze w piątek i sobotę rywalizowała w BJK Cup w Radomiu. W teorii już wtedy jej miejsce powinna zająć Erika Andriejewa, która pozostała jako druga najwyżej notowana przegrana zawodniczka z finału eliminacji. Wcześniej jako "szczęśliwa przegrana" do turnieju dostała się Emily Seidel - Niemka zastąpiła Danielle Collins.

Tyle że w ślad za Kostiuk powędrowała Słowaczka Rebecca Sramkova, która z kolei miała być przeciwniczką Magdaleny Fręch. Organizatorzy musieli więc przeprowadzić dodatkowe losowanie: kogo dolosować do Polki, a kogo do Mirry Andriejewej.

I wypadło tak: Fręch zmierzy się w środę z włoską weteranką Sarą Errani, a Erika Andriejewa z... Mirrą Andriejewą.

W Wuhanie Mirra też była zdecydowaną faworytką. A z awansu cieszyła się Erika. Poszło zaskakująco gładko

Gdyby patrzeć wyłącznie na formę sportową, w starciu sióstr z Krasnojarska nie byłoby żadnych wątpliwości, kto awansuje dalej. No bo jak tu porównywać Mirrę (20 zwycięstw i 4 porażki w 2025 roku) do Eriki (5 zwycięstw i 10 porażek). A z tych pięciu - trzy w kwalifikacjach.

Erika (z lewej) i Mirra Andriejewe/Robert Prange/Getty Images

Różnica między nimi była jednak także i zeszłej jesini w Wuhanie, w turnieju WTA 1000. Wtedy Erika dostała się jako szczęśliwa przegrana do głównej drabinki, w niej pokonała Dajanę Jastremską, a później trafiła na siostrę. I gładko pokonała Mirrę 6:3, 6:1 - w meczu, w którym siostra sprawiała wrażenie, jakby grała na pół gwizdka. Znaczna część kibiców podejrzewała, że decyzja o triumfie starszej z sióstr zapadła nie tyle na korcie, co wcześniej w rodzinnym gronie.

Dziś Erika zajmuje 97. miejsce, jest na granicy dostania się do głównej drabinki Roland Garros. A czy się dostanie, przekonamy się zapewne we wtorek. Do gry w Australian Open wystarczyła początkowo 98. lokata, do zeszłorocznego French Open - 97. Później jednak dwie-trzy zawodniczki jeszcze się wycofywały. A Erika walczy teraz o to samo już w kontekście Wimbledonu, ma kilka tygodni.

I co ważne, po spotkaniu w Chinach... podzieliły się premią za miejsce w trzeciej rundzie turnieju WTA 1000, wtedy było to 36 tys. dolarów. Teraz będzie to "tylko" 13,8 tys. euro, ale aż 60 punktów rankingowych. Dla Eriki mogłoby oznaczać awans o kilkanaście pozycji w rankingu. - Bez względu na wynik, podzielimy pieniądze. Oczywiście jestem ciekawa, kto wygra. Na pewno będzie to trudne nie tylko dla nas, ale również dla naszych rodziców - rzuciła w Wuhanie przed meczem uśmiechnięta Mirra. Czy podobnie będzie w środę Stuttgarcie?

Mirra Andreeva (RUS) pokonała Igę Świątek (POL). Skrót meczu. WIDEO/AP/© 2025 Associated Press
Mirra Andriejewa/Patrick T. Fallon / AFP/AFP
Marta Kostiuk/WALEED ZEINANADOLU AGENCYAnadolu Agency via AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem