Zgodnie z przewidywaniami o wiele bardziej zacięte było starcie aktualnych liderów Polskiej Hokej Ligi - tyszan z mistrzami Polski - Cracovią. Kadrowo znacznie mocniejszy jest GKS, ale zespół prowadzony Rudolfa Rohaczka po raz kolejny udowodnił, że w starciu o stawkę potrafi radzić sobie z faworytami. GKS objął prowadzenie w 12. minucie - Mikołaj Łopuski uciekł rywalom, objechał bramkę i wyłożył krążek Marcinowi Koluszowi, który dopełnił formalności. "Pasy" jednak wyrównały jeszcze przed końcem pierwszej tercji. Miroslav Durak stracił krążek przed własną bramką, a Damian Słaboń wykorzystał okazję. Tyszanie mieli przewagę i wiele świetnych okazji, ale nie potrafili poradzić sobie z Rafałem Radziszewskim, który ratował "Pasy" dobrymi interwencjami w bramce. Z kolei 24 sekundy przed końcem drugiej tercji Marek Kalus ruszył z kontrą, objechał bramkarza i dał prowadzenie krakowianom. Cracovia broniła się, ale ataki GKS-u były coraz groźniejsze (20-8 w strzałach w III tercji). W końcu w 46. minucie wyrównał Jarosław Rzeszutko, a w 57. minucie Kacper Guzik zamienił na gola kapitalne podanie Milana Baranyka. Tyszanie byli jedną nogą w finale, lecz najwyraźniej poczuli się zbyt pewni siebie i dwie minuty przed końcem skarcił ich Aron Chmielewski. Trener GKS-u Jirzi Szejba nerwowo naciągał palcami gumę do żucia, ale jego hokeiści niewiele robili, aby obniżyć mu ciśnienie. Kolejny poważny błąd faworyci popełnili w 64. minucie dogrywki, gdy po źle przeprowadzonej zmianie musieli bronić się w osłabieniu. Krakowianie zmarnowali jednak okazję, ale to do nich należało ostatnie słowo. Minutę i 16 sekund przed końcem błyskawiczna wymiana krążka pomiędzy Damianem Słaboniem, Sebastianem Kowalówką i Adrianem Kowalówką zakończyła się strzałem ostatniego z nich do odsłoniętej bramki i główny faworyt do zdobycia Pucharu Polski został odesłany do domu. Finał zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 18. Transmisja na antenie TVP Sport. Autor: Mirosław Ząbkiewicz Półfinały GKS Tychy - Comarch Cracovia 3-4 po dogrywce (1-1, 0-1, 2-1; 0-1) Bramki: 1-0 Marcin Kolusz (12.), 1-1 Damian Słaboń (18.), 1-2 Marek Kalus (40), 2-2 Jarosław Rzeszutko (46.), 3-2 Kacper Guzik (57.), 3-3 Aron Chmielewski (59.), 3-4 Adrian Kowalówka (69.). Kary: 4 min - 6 min. Widzów: 2000. GKS: Żigardy - Kotlorz, Sulka; Woźnica, Galant, Vitek - Mojżisz, Wanacki; Malasiński, Kolusz, Łopuski - Havlik, Sokół; Baranyk, Parzyszek, Witecki - Piorun, Durak; Guzik, Rzeszutko, Steber. Comarch Cracovia: Radziszewski - A. Kowalówka, Noworyta; Chmielewski, Słaboń, S. Kowalówka - Żwatora, Kłys; Piotrowski, Kostourek, Rzehak - Wajda, Dąbkowski; D. Laszkiewicz, Dvorzak, Kalus - Zieliński, Galant; Wiśniewski, Kozłowski, Cieślicki. Ciarko PBS Bank Sanok - 1928 KTH Krynica 7-1 (4-0, 1-1, 2-0) Bramki: 1-0 Martin Vozdecky (4), 2-0 Kamil Dolny (4), 3-0 Martin Vozdecky (6), 4-0 Krzysztof Zapała (8), 5-0 Martin Vozdecky (33), 5-1 Maciej Kruczek (40), 6-1 Robert Kostecki (46), 7-1 Nicolas Besch (53). Kary: Ciarko - 12; KTH - 20 minut. Widzów 3000. Ciarko PBS Bank: Murray (32. Raszka) - Richetr, Milovanović; Vozdecky, Zapała, Szinagl - Dutka, Besch; Aquino, Mahbod, Kostecki - Rąpała, Kloz; Biały, Ćwikła, Strzyżowski - Pociecha, Dolny; H. Demkowicz, Wilusz, Mermer. 1928 KTH: Janin - M. Kruczek, Gimiński; Dubel, Kozak - Pach, D. Kruczek; Pesta, Majoch, Bryła - Gazda, Myjak; Janowiec, Cieślicki, Krokosz - Górecki, Zieliński, Dudzik.