W turnieju Baltic Handball Cup Polki odniosły komplet trzech zwycięstw. W piątek wygrały 21:19 z Islandią, a w sobotę pokonały 29:23 Słowację, a ostatniego dnia imprezy okazały się lepsze 26:23 od Argentyny. "Zwycięstwa cieszą, tak samo jak fakt, że pięć dziewczyn zadebiutowało w reprezentacji. Pokazały się z dobrej strony i niektóre bardzo mnie do siebie przekonały. Jesteśmy także zadowoleni z postawy bramkarek. Generalnie nie chcę jednak wystawiać indywidualnych ocen, bo wynik jest wypadkową gry zespołu i to on jest najważniejszy" - ocenił. Krowicki nie ukrywa, że nie był szczególnie usatysfakcjonowany z postawy drużyny narodowej w ostatniej konfrontacji. W grudniu 2017 roku, podczas mistrzostw świata w Niemczech, "Biało-Czerwone" rozgromiły Argentynę 38:20, natomiast w niedzielę w hali AWFiS triumfowały różnicą tylko trzech bramek. "Zbyt lekko podeszliśmy do pewnych spraw i nie mogę być szczęśliwy, kiedy zespół popełnia wielokrotnie te same błędy, a było ich sporo, zwłaszcza w obronie. Przed meczem omówiliśmy sobie pewne rzeczy, ale nie zostały one zrealizowane. Dlatego jestem tym zaniepokojony. Może nie oczekiwałbym tak okazałego zwycięstwa jak na mistrzostwach świata, jednak powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej niż trzema trafieniami" - przyznał. Ten turniej był głównym etapem przygotowań do eliminacyjnych meczów play off mistrzostw świata 2019 z Serbkami. Pierwsze spotkanie zaplanowano 31 maja w Belgradzie, a rewanż odbędzie się 6 czerwca w Lubinie. 61-letni szkoleniowiec nie ukrywa, że wciąż szuka optymalnych ustawień i sprawdza różne warianty. "W Gdańsku graliśmy z zegarkiem w ręku. W meczu z Argentyną po 15 minutach pierwszej połowy zmieniliśmy całą formację i na podobny manewr zdecydowaliśmy się także po przerwie. Z tego powodu trochę kulał nasz rytm, bo z boiska nie schodziły te zawodniczki, które spisywały się słabiej i na parkiecie nie zostawały te, który radziły sobie dobrze. No i wynik był tego pochodną. Czeka nas wiele pracy, bo jakość naszej gry pozostawia wiele do życzenia. Czasu nie mamy jednak za dużo, bo ponownie spotkamy się bezpośrednio przed spotkaniem z Serbią" - dodał. Selekcjoner biało-czerwonych ma nadzieję, że do pełni sił dojdą zmagające się z problemami zdrowotnymi i nieobecne w Gdańsku rozgrywająca Kinga Achruk oraz obrotowa Sylwia Matuszczyk. "Będziemy bacznie obserwować ligowe rozgrywki. Na pewne rzeczy, głównie w postaw kontuzji, nie mamy oczywiście wpływu, ale można założyć, że w składzie na mecze z Serbią znajdą się te dwie zawodniczki oraz dziewczyny, który widzieliśmy w Gdańsku" - podsumował Krowicki.(PAP) Marcin Domański