Wielkie emocje w finale, znamy kolejnego uczestnika mundialu. Powrót po 16 latach
152. w rankingu FIFA Nowa Kaledonia jeszcze do 61. minuty sensacyjnie remisowała z Nową Zelandią w finale eliminacji do mistrzostw świata ze strefy Oceanii. Wtedy jednak jej bramkarz źle ocenił tor lotu piłki zagranej z rzutu rożnego i faworyci wyszli na prowadzenie, które kilka chwil później podwyższyli. Skończyło się na 0:3. Nowa Zelandia zagra na mundialu po raz pierwszy od 2010 roku i turnieju w Republice Południowej Afryki, na którym nie zaznała porażki. Nowej Kaledonii zostaje jeszcze turniej interkontynentalny (przepustkę na MŚ wywalczą dwie z sześciu ekip).

W półfinałach nie doszło do niespodzianek - Nowa Zelandia pokonała Fidżi 7:0, a Nowa Kaledonia wygrała z Tahiti (znanym szerzej chociażby z występu w Pucharze Konfederacji 2013) 3:0. Finał walki o mistrzostwa świata ze strefy Oceanii rozpoczął się na 50-tysięcznym Eden Park w Auckland o godzinie 7:00 czasu polskiego.
Nowa Kaledonia - złożona głównie z piłkarzy-amatorów - była skazywana na pożarcie, ale ku zaskoczeniu wielu do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis. Zaczęło pachnieć sensacją, jaką mógłby być awans na czempionat globu francuskiego terytorium morskiego, liczącego niespełna 300 tysięcy mieszkańców.
W drugiej połowie podopieczni Darrena Bazeleya wykonali jednak swój obowiązek. W 61. minucie rozwiali nadzieje rywali. Francis de Vries dośrodkował z rzutu rożnego, bramkarz Rocky Nyikeine chciał wypiąstkować piłkę, ale nie trafił w nią, co w dużym tłoku na 2. metrze wykorzystał Michael Boxall. To trafienie zmieniło wszystko, bo 152. reprezentacja rankingu FIFA musiała się otworzyć i niebawem straciła drugiego gola, tym razem z kontrataku. Tim Payne posłał ładne prostopadłe podanie, a Kosta Barbarouses przelobował wybiegającego Nyikeine. Wynik na 3:0 ustalił w 80. minucie Elijah Just.
Nowej Kaledonii pozostanie walka w barażach interkontynentalnych (awansują dwa z sześciu zespołów). Rzecz jasna nie pojechała jeszcze nigdy na MŚ. - Daliśmy z siebie wszystko - powiedział na gorąco jej trener Johann Sidaner.
Mistrzostwa świata 2026: Nowa Zelandia piątym uczestnikiem turnieju
Nowa Zelandia z kolei już wie, że wróci na mundial po 16 latach przerwy. W 2010 roku grała w turnieju w Republice Południowej Afryki i została tam jedyną drużyną, która nie zaznała smaku porażki (mistrzowie świata Hiszpanie przegrali w 1. kolejce grupowej). Nie wyszła z grupy, zremisowała każdy z meczów (przeciwko Włochom, Słowacji i Paragwajowi). Był to jej drugi udział w MŚ, wcześniejszy miał miejsce w 1982 r.
Przypomnijmy, że w 2006 r. Australia opuściła strefę Oceanii, przechodząc do federacji azjatyckiej (AFC). Największym beneficjentem tej decyzji wydawała się być Nowa Zelandia, która miała "autostradę" do wspomnianych już barażów interkontynentalnych. W ostatnich trzech edycjach (podczas bojów o MŚ 2014, 2018 i 2022) ulegała w nich jednak kolejno Meksykowi, Peru i Kostaryce. Na rękę jest jej więc powiększenie mundialu do 48 drużyn, bo Oceania ma dzięki temu jedno gwarantowane miejsce. Zapewne zazwyczaj będą je zajmować Nowozelandczycy, tak jak właśnie w ten poniedziałek.
Znamy jak dotąd pięciu uczestników MŚ 2026 - oprócz wspomnianych triumfatorów ze strefy OFC oraz gospodarzy (USA, Meksyku i Kanady) na turniej może już się szykować Japonia.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje