Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legia trafiona już na rozbiegu. Cios za cios, czerwona kartka i zmarnowany karny

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Legia Warszawa potknęła się już na starcie tegorocznej fazy wyścigu po mistrzostwo Polski. Ekipa z Łazienkowskiej zremisowała 1:1 z Koroną Kielce w ostatnim niedzielnym meczu Ekstraklasy. Dla gospodarzy kluczowe okazały się wydarzenia, jakie nastąpiły między 22. a 24. minutą. Najpierw stracili bramkę, a zaraz później z boiska z czerwoną kartką wyleciał Ryoya Moroshita. Zmarnowany rzut karny w doliczonym czasie gry tylko potęguje poziom dramaturgii tego spotkania.

Korona przystąpiła do meczu z Legią bez cienia respektu
Korona przystąpiła do meczu z Legią bez cienia respektu /Newspix

Korona Kielce pałała żądzą rewanżu za domową porażkę z rundy jesiennej (0:1), ale musiały pójść za tym argumenty czysto piłkarskie. Tymczasem w stolicy meldowała się drużyna ze strefy spadkowej. W tej sytuacji gospodarze znajdowali się pod podwójną presją wygranej.

Pierwszy kwadrans? Bez niespodzianki. Legia zdominowała niżej notowanego rywala, zamykając go w strefie obronnej. Przy odrobinie lepszej precyzji mogła objąć szybko dwubramkowe prowadzenie. 

Zamiast tego... zrobiło się raptem 0:1. Fatalnie zachował się stojący w bramce warszawian Gabriel Kobylak, zagrywając nieodpowiedzialnie do Rafała Augustyniaka. Ten stracił piłkę, po chwili bez przyjęcia uderzył Adrian Dalmau i goście mogli celebrować zdobycie bramki.

Legia w osłabieniu stawia Koronę pod ścianą. Czerwona kartka i zmarnowana "jedenastka"

Ekipa Goncalo Feio jeszcze nie zdążyła otrząsnąć się po ciosie, a po niespełna 120 sekundach ponownie znalazła się w opałach. Tym razem Ryoya Morishita powalił wychodzącego na czystą pozycję Wiktora Długosza. Arbiter nie miał wyboru, musiał ukarać Japończyka czerwoną kartką

W tym momencie trudno było zakładać, że to legioniści zejdą na przerwę z prowadzeniem. A jednak do realizacji takiego scenariusza zabrakło bardzo niewiele. Gra w osłabieniu nie ograniczyła ofensywnego potencjału stołecznego zespołu.

W 40. minucie do sytuacyjnej piłki dopadł Steve Kapuadi i strzałem głową z pola bramkowego umieścił ją w siatce. Zrobiło się 1:1. Wszystko zaczynało się w zasadzie od początku

Już w doliczonym czasie pierwszej połowy gospodarze wykonywali "jedenastkę" po faulu Rafała Mamli na Pawle Wszołku. W rolę egzekutora wcielił się Augustyniak. Futbolówka po jego uderzeniu trafiła jednak w słupek

W drugiej odsłonie oglądaliśmy otwartą grę z naciskiem na ofensywę. Żadnej ze stron nie satysfakcjonował podział punktów. Kolejne bramki jednak nie padły.

Bohaterami tej części gry okazali się bramkarze. Obaj wyszli obronną ręką z sytuacji sam na sam. Najpierw Mamla intuicyjnie zatrzymał strzał Wahana Biczachczjana, a po drugiej stronie murawy Kobylak nie pozwolił się przechytrzyć Długoszowi.   

Remis nie pozwolił kielczanom na opuszczenie strefy spadkowej. Legia do liderującego Lecha Poznań traci już osiem punktów. 

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
58%
42%
Strzały
19
12
Strzały celne
11
6
Strzały niecelne
5
3
Strzały zablokowane
3
3
Ataki
111
48
Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Paulina Czarnota-Bojarska o ruchach transferowych w Ekstraklasie. WIDEO /Paulina Czarnota Bojarska/Interia.tv
      Radość piłkarzy Korony po objęciu prowadzenia /PAP
      Ryoya Morishita (nr 25) przysięgał, że nie faulował. Po chwili zobaczył jednak czerwoną kartkę /Newspix
      Gabriel Kobylak /Newspix

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje