Gortat po raz drugi z rzędu zagrał od pierwszej minuty, zastępując w wyjściowym składzie ekipy z Florydy kontuzjowanego Dwighta Howarda. "Zastąpił" to trafne określenie. Reprezentant Polski zagrał bowiem na poziomie swojego sławnego kolegi z drużyny. W ciągu blisko 28 minut spędzonych na parkiecie w konfrontacji z Golden State Warriors podkoszowy Magic zaliczył 16 punktów (7/13 z gry, 2/2 wolne), 13 zbiórek i 3 bloki, a Orlando pokonało w ORACLE Arena miejscowych "Wojowników" 109:98. Nie da się ukryć, że prawdziwym wojownikiem był w tym spotkaniu Gortat, co podkreślali komentatorzy spotkania raz za razem zachwycając się grą, jakby nie było, anonimowego zastępcy wielkiego Howarda. "Jest niesamowity, potrafi dosłownie wszystko!" - chwalili naszego rodaka, kiedy ten szalał zarówno pod atakowanym, jak i bronionym koszem. W ofensywie imponował nie tylko siłowymi wsadami, ale i rzutami hakiem i z półdystansu, natomiast w obronie...był jak ściana! Celniej od Gortata, który był najlepiej zbierającym i blokującym koszykarzem meczu, rzucali w zwycięskiej drużynie Jameer Nelson (32) i Rashard Lewis (21). Wśród pokonanych wyróżnili się Andris Biedrins (23) i Marco Belinelli (19). Dariusz Jaroń, Michał Kleta *** Poniedziałek na parkietach NBA: Atlanta Hawks - Charlotte Bobcats 83:79 Washington Wizards - Indiana Pacers 98:118 Toronto Raptors - New Jersey Nets 87:94 Boston Celtics - Utah Jazz 100:91 Miami Heat - Milwaukee Bucks 83:98 Dallas Mavericks - Denver Nuggets 88:98 Phoenix Suns - New York Knicks 111:103 Sacramento Kings - Minnesota Timberwolves 118:103 Golden State Warriors - Orlando Magic 98:109