Gortat na parkiecie przebywał tylko 14 minut. Oddał dwa rzuty z gry i oba trafił. Na swoim koncie zapisał także po jednej zbiórce, asyście i stracie. Rockets z bilansem 63-15 nie tyko prowadzą w tabeli Konferencji Zachodniej, ale są najlepsi w całej lidze. Teksańczycy nie dali Wizards żadnych szans. Już w pierwszej połowie ich przewaga sięgnęła 20 punktów, a później kontrolowali przebieg gry. W szeregach "Rakiet" tradycyjnie prym wiódł James Harden. Słynny brodacz tym razem uzyskał 38 punktów, 10 zbiórek i dziewięć asyst. Clint Capela dołożył 21 pkt, przy świetnej skuteczności 9/10 z gry. "Harden jest po prostu najlepszym zawodnikiem tego sezonu. Próbowaliśmy wielu rzeczy, żeby go zatrzymać, ale on ze wszystkim sobie radził i zawsze znajdował sposób na zdobywanie punktów" - komplementował gwiazdę rywali trener Wizards Scott Brooks. Wśród jego podopiecznych na wyróżnienie zasługuje Bradley Beal - 27 pkt. Drużyna Gortata jest już pewna gry w fazie play off. W sezonie zasadniczym rozegra natomiast jeszcze cztery spotkania. Najbliższe w czwartek, na wyjeździe z Cleveland Cavaliers (48-30). Minionej nocy "Kawalerzyści" pokonali u siebie 112:106 prowadzących na Wschodzie Toronto Raptors (55-22). Ubiegłorocznych finalistów do zwycięstwa poprowadził LeBron James - 27 pkt i 10 zbiórek. 33-letni skrzydłowy jeszcze nigdy nie wystąpił we wszystkich meczach jednego sezonu. W obecnym jest tego blisko, bo do końca Cavaliers pozostały jeszcze tylko cztery mecze. James podkreśla jednak, że zaliczenie kompletu 82 spotkań nie jest jego priorytetowym celem. "Najważniejsze jest moje zdrowie i dobra dyspozycja w fazie play off. Zobaczymy, jak będę się czuł po następnym meczu. Decyzję będę podejmował na bieżąco" - powiedział. Z 11. wygranej z rzędu cieszyli się we wtorek koszykarze Philadelphia 76ers. Tym razem we własnej hali gładko pokonali Brooklyn Nets 121:95. Aż ośmiu zawodników gospodarzy zdobyło co najmniej 10 punktów. Najwięcej - 19 - uzyskał J.J. Redick.