Rozgrywający "Czarodziejów" wyrównał osiągnięcie słynnego koszykarza z lat 60. i 70., członka Galerii Sław, na 1.39 przed zakończeniem trzeciej kwarty. Potem, w najważniejszym momencie meczu dał drużynie zwycięstwo, trafiając dwa rzuty wolne, gdy do końca dogrywki pozostawała równo sekunda. "Jestem bardzo wdzięczny i dumny z tego, że robię wszystko, aby jak najbardziej wpłynąć na wygraną zespołu, że staram się dać z siebie wszystko na parkiecie" - powiedział bohater wieczoru. 32-letni Westbrook może już w poniedziałek, kiedy Wizards spotkają się w Atlancie z drużyną Hawks, poprawić osiągnięcie Robertsona i wyjść na samodzielne prowadzenie w klasyfikacji wszech czasów. "Zwracając się do Oscara, chciałbym mu podziękować, ponieważ +ustawił scenę+ i poświęcił wiele, abyśmy mogli wyjść i grać. Czasy, w których grał i rzeczy, jakich dokonał, pozwoliły mi robić dzisiaj to, co robię. Jestem po prostu wdzięczny za jego słowa, doceniam jego wsparcie" - dodał. Wyróżniającym się graczem ekipy z Waszyngtonu był w sobotę także wicelider klasyfikacji strzelców (średnia 31,1 pkt) Bradley Beal, który uzyskał 50 pkt, ale nie zagrał w dogrywce z powodu urazu ścięgna w lewym kolanie. Japończyk Rui Hachimura dodał 13 pkt. W pokonanym zespole wyróżnili się Caris LeVert - 35 pkt, co oznacza, że trzeci raz w czterech ostatnich meczach przekroczył 30-punktową barierę, oraz Litwin Domantas Sabonis, który zanotował ósmą triple-double w sezonie - 30 pkt oraz po 13 zbiórek i asyst, miał także trzy przechwyty. Nie przestaje popisywać się skutecznością lider ligowych strzelców Stephen Curry (31,6). W sobotę zdobył dla Golden State Warriors 49 pkt, a jego drużyna rozgromiła u siebie Oklahoma City Thunder 136:97. Drużyna trenera Steve'a Kerra trafiła aż 27 rzutów za trzy punkty, co jest rekordem klubu. Jedenaście z nich (na 21 oddanych) było dziełem Curry'ego, który trafił także trzy z pięciu prób za dwa punkty i wszystkie 10 wolnych. Było to drugie z rzędu zwycięstwo "Wojowników" nad "Grzmotami" i czwarte w ostatnich pięciu meczach w lidze. Ekipa Oklahomy, dla której najwięcej punktów zdobył Ukrainiec Swiatosław Mychajluk - 17, przegrała szósty kolejny raz. W spotkaniu czołowych zespołów ligi, które już zapewniły sobie awans do play off, Brooklyn Nets pokonali na wyjeździe Denver Nuggets 125:119. Goście, wśród których najskuteczniejsi byli Kevin Durant 33 pkt, 11 zb., siedem asyst, Kyrie Irving - 31 i Blake Griffin - 20, przerwali serię niepowodzeń, wygrywając po czterech porażkach. W drużynie gospodarzy wyróżnili się: serbski środkowy Nikola Jokic - 29 pkt, Michael Porter Jr. - 28 oraz argentyński rozgrywający Facundo Campazzo - 19 (wyrównany rekord kariery). Zwycięstwami na własnych parkietach zakończyli sobotnie mecze liderzy konferencji. Prowadzący na Wschodzie Philadelphia 76ers (47-21) pokonali Detroit Pistons 118:104. To ich ósmy triumf z rzędu, co jest najdłuższą serią w lidze. Kameruńczyk Joel Embiid zdobył dla zwycięzców 29 pkt, trafiając 11 z 13 rzutów z gry. Wyróżnił się także inny środkowy "Szóstek", weteran Dwight Howard, który dodał 19 i 14 zb. Były kolega Marcina Gortata z Orlando Magic w całej karierze zebrał już 14 250 piłek z tablic i w zestawieniu wszech czasów awansował na 11. pozycję, przed Walta Bellamy'ego (14 241). Najlepsi na Zachodzie i w całej lidze Utah Jazz (50-18) wygrali z Houston Rockets 124:116. Występując bez rozgrywających Donovana Mitchella i Mike'a Conleya koszykarze z Salt Lake City wygrali piąty mecz z rzędu i jako pierwsi odnieśli 50. zwycięstwo w sezonie. W ekipie "Jazzmanów" wyróżnili się: Georges Niang - 24 pkt (wyrównany rekord kariery), Jordan Clarkson - 21 i Chorwat Bojan Bogdanovic - 20.