Partner merytoryczny: Eleven Sports

Marcin Naruszczka zaatakował Andrzeja Grzebyka. Interweniowała ochrona

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Do godnego potępienia zajścia doszło po sobotniej gali mieszanych sztuk walki FEN 18: Summer Edition w Koszalinie, już podczas tzw. afterparty, które odbywało w jednym z popularnych klubów. Pokonany w klatce Marcin Naruszczka (18-8-1) chciał stoczyć "dogrywkę" z Andrzejem Grzebykiem (11-3), dwukrotnie uderzył swojego pogromcę, ale ten wykazał się opanowaniem i zachował zimną krew.

Marcin Naruszczka (z prawej) tu w walce z Mattem Horwichem na gali PLMMA 70
Marcin Naruszczka (z prawej) tu w walce z Mattem Horwichem na gali PLMMA 70/fot. Marcin Szymczyk/Newspix

O sprawie, jako pierwszy, doniósł korespondent branżowego portalu mma.pl, który całą sytuację miał jak na dłoni, bowiem towarzyszył Grzebykowi.

Z relacji dziennikarza, będącego jednocześnie sędzią gal mieszanych sztuk walki wynika, że Grzebyk kompletnie w niczym nie zawinił. Żądny bójki był tylko tam, gdzie jego miejsce, czyli w oktagonie i ze swojego zadania wywiązał się na medal.

Naruszczka w klatce też nie był chłopcem do bicia, dlatego obaj wojownicy stoczyli bardzo emocjonujący pojedynek, jeden ciekawszych w trakcie całej gali. Ostatecznie o werdykcie musieli zadecydować sędziowie, wskazując na jednogłośne zwycięstwo Grzebyka.

Czas pokazał, że Naruszczka nie miał dość, a swoje zrobić też alkohol, bo zdaniem mma.pl 34-letni sportowiec podczas afterparty był pijany.

"Staliśmy z Andrzejem przed wejściem do klubu Bajka. Czekaliśmy, by wejść do środka" - czytamy w korespondencji na mma.pl.

Z dalszego opisu wynika, że pierwsze spotkanie z Naruszczką nie zapowiadało żadnej scysji. Przegrany zawodnik przeszedł obok Grzebyka i wszedł do "Bajki". Wydarzenia przybrały nieoczekiwany obrót po kilku minutach.

Nagle Naruszczka stanął przed Grzebykiem i zaczepił go ostrym zdaniem: "chodź ku*** zrobimy sobie dogrywkę".

Spokój zwycięzcy prawdopodobnie jeszcze bardziej zagotował sprawcę, który wymierzył pierwszy cios czołem w czoło rywala. Na tym nie poprzestał, i to pomimo faktu, że w drobny pył rozbił swoje okulary. Po chwili ponowił uderzenie.

"Grzebyk, ku mojemu olbrzymiemu zaskoczeniu, znów zachował spokój i powtórzył tylko, że jest sportowcem, że przed chwilą z nim wygrał i żeby sobie dał spokój, bo ile on ma lat itd... W chwili, gdy sytuacja stawała się coraz bardziej gorąca, pojawili się ochroniarze, odciągając Naruszczkę" - poinformował korespondent.

Art

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram