Wróciły złote wspomnienia Polaków. Organizatorzy stworzyli duży problem
- Patrz Marek, tu wtedy siedzieliśmy, a tam jest linia mety. Co tu się wtedy działo - mówił Aleksander Matusiński do Marka Rożeja. Obaj cztery lata temu na tym samym stadionie w Tokio, na którym odbędą się teraz lekkoatletyczne mistrzostwa świata (13-21 września), święcili wielkie triumfy. Wtedy nikt nie liczył na cuda ze strony naszej reprezentacji, a jednak ta wywalczyła dziewięć medali, w tym cztery złote. Teraz będziemy liczyć na cud, by wrócić choć z jednym medalem.

W skrócie
- Reprezentacja Polski w lekkoatletyce wraca na stadion w Tokio z nadziejami na medal, choć oczekiwania są skromniejsze niż cztery lata temu.
- Sztafeta mieszana ponownie uznawana jest za jedną z największych szans medalowych naszej drużyny, mimo zmian w składzie.
- Zawodnicy zmagają się z utrudnieniami organizacyjnymi, takimi jak rozgrzewka na oddalonych obiektach i konieczność wcześniejszego zgłaszania się do startu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Nie ma co ukrywać, że po wejściu na nowy stadion narodowy w Tokio emocje są znacznie większe. Wszyscy doskonale pamiętamy to, co działo się wówczas w lekkoatletycznej rywalizacji w czasie igrzysk olimpijskich w 2021 roku. Polska zdobyła dziewięć medali, w tym cztery złote.
Worek z medali rozwiązała wówczas nasza sztafeta mieszana, która - ku zaskoczeniu - wszystkich sięgnęła po złoto. Z tej ekipy - po czterech lat - są teraz w Tokio tylko: Natalia Bukowiecka, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński.
Sztafeta mieszana naszą wielką nadzieją na medal. Cztery lata temu sprawili sensację
- Wracają wspomnienia. Pamiętam każdą chwilę z tego dnia. Od razu czuję przypływ mocy. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś tu wrócę - mówił Duszyński, który tak wspaniale finiszował, dając wówczas Biało-Czerwonym złoty medal.
Przed mistrzostwami świata, podobnie jak cztery lata temu, nasza kadra udała się na zgrupowanie do Zao. Tam wykuli wówczas niesamowitą formę. Może i tym razem będzie podobnie. Na treningu otwartym, jaki odbył się w przeddzień mistrzostw świata, nasze panie, ale i panowie ze sztafety prezentowali się bardzo dobrze.
Odżyłem. Złapałem nieco świeżości, bo to dla mnie sezon obfitujący w starty. Wyrobiłem formę na czas. Na ostatnim sprawdzianie na 300 metrów pobiegłem szybciej o sekundę od rekordu życiowego łapanego na stoper. To pokazuje, że jest moc
Ta do rywalizacji przystąpi już w sobotę. Na godzinę 11.40 (4.40 w Polsce) zaplanowane zostały eliminacje. W nich najpewniej nie zobaczymy Bukowieckiej, która kolejnego dnia będzie miała bieg eliminacyjny na 400 metrów. Ona wystąpi za to w finale, o ile oczywiście Polska awansuje. Przed startem MŚ nasza sztafeta ma jeden z lepszych czasów w tym sezonie, ale przecież nie wszystkie najlepsze ekipy biegały w optymalnych składach.
W eliminacjach sztafety mieszanej raczej nie zobaczymy też Anastazji Kuś i Alicji Wrony-Kutrzepy. One nie brały udziału w spotkaniu sztafety na środku płyty stadionu.
Wszyscy mamy nadzieję na to, że sztafeta mieszana pokaże jednak pazur i stanie na podium. Z pewnością jest to jedna z większych naszych szans medalowych w całych MŚ.
Pierwszymi konkurencjami, w których rozdane zostaną medale, będzie chód kobiet i mężczyzn na 35 km. I tam wcale nie można wykluczyć niespodzianek. Także z udziałem naszych reprezentantów.
Organizatorzy sprawili problemy zawodnikom. Niezrozumiała decyzja
O ile przed czterema laty w Tokio wielkim problemem była pandemia i pusty stadion nie sprzyjał olimpijskiej atmosferze, o tyle teraz organizatorzy sami stworzyli problemy lekkoatletom.
Okazuje się bowiem, że obok stadionu głównego nie ma miejsca rozgrzewkowego. W tym miejscu, w którym było ono ostatnio, jest teraz stadion bejsbolowy. Stadion rozgrzewkowy dla rzutów i dla biegów jest w dwóch różnych miejscach. Znajduje się około 20 minut drogi od stadionu, na którym toczyć się będzie walka o medale. Tam też znajduje się call room, czyli miejsca zgłaszania się zawodników do startu, co już jest zupełną abstrakcją. To oznacza, że na start trzeba będzie zgłosić dużo wcześniej niż zazwyczaj. Z pewnością nie jest to komfortowa sytuacja, ale z drugiej strony wszyscy będą mieli takie same warunki.
Organizatorzy trochę namieszali, bo nie ma stadionu rozgrzewkowego przy głównym. Sam jestem ciekaw, jak to wyjdzie w czasie mistrzostw. Jeśli pogoda pokrzyżuje plany i będzie mocno padać, jak choćby niedawno w Tokio, to może to sprawić zawodnikom problemy. Szczególnie w konkurencjach biegowych. Nie jest to najlepszy i najbezpieczniejszy pomysł ze strony organizatorów
Z Tokio - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:













