Stracił palec i kariera Polaka zawisła na włosku. Przez 15 lat był rekordzistą kraju
- Razem z tatą budowaliśmy dom. Na pile tarczowej cięliśmy deski. I... - powiedział Dariusz Trafas w rozmowie z Interia Sport, opisując, w jaki sposób stracił palec. Przed nim kariera stała otworem, ale po tym straszliwym wypadku się zatrzymała. Dopiero po wielu latach i szczęśliwym spotkaniu rekordzisty świata znowu odżył jako sportowiec.

W skrócie
- Dariusz Trafas, były rekordzista Polski w rzucie oszczepem, przez lata znakomicie radził sobie w sporcie pomimo utraty palca w wypadku przy pracy z ojcem.
- Jego karierę uratowało spotkanie z niemieckim rekordzistą świata Uwe Hohnem, po latach współpracy z którym osiągnął największe sukcesy.
- Po zakończeniu kariery lekkoatletycznej Trafas z powodzeniem zajął się działalnością biznesową, wciąż pozostając blisko sportu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Przez 15 lat Dariusz Trafas dzierżył rekord Polski w rzucie oszczepem. Ten wynosił 86,77 m. Lekkoatleta z Kołobrzegu uzyskał go, rzucając bez palca, który stracił w wypadku.
Co ciekawe w swojej karierze rzucił jeszcze dalej, ale Polski Związek Lekkiej Atletyki nie uznał tego rzutu. Bez dwóch zdań Trafas to jedna z barwniejszych postaci polskiej Królowej Sportu. Jego trenerem przez wiele lat był rekordzista świata Niemiec Uwe Hohn, po którego rzucie Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna (IAAF) musiała zmienić model oszczepu.
Wielki talent, duży sukces i fatalny wypadek. Stracił palec
Trafas był niezwykle utalentowanym oszczepnikiem. Wywodził się ze znakomitej kołobrzeskiej szkoły Michała Barty. W 1990 roku został wicemistrzem świata juniorów, co było tylko potwierdzeniem tego, jaki potencjał w nim drzemie. Do tego wszystkiego był rekordy Polski w różnych kategoriach wiekowych.
Jego karierę zastopował jednak wypadek, w którym stracił palec wskazujący w ręce rzucającej. Trzeba było niemalże na nowo nauczyć się rzucać.
- W oszczepie ten palec jest bardzo ważny. On trzyma oszczep i nadaje mu rotację przy wyrzucie. Jak się okazało, można było zaadaptować do tego zadania palec środkowy. On przejął funkcję palca wskazującego i wzmocnił siłę chwytu. Oczywiście przez rok miałem zastój. Przestałem robić wówczas postępy. Do tego pojawiły się przez to kontuzje łokcia. To - jak było widać - nie przeszkodziło mi w dalekim rzucaniu w późniejszych latach - powiedział Trafas w rozmowie z Interia Sport.
Zapytany o to, w jakich okolicznościach stracił palec, przyznał: - Razem z tatą budowaliśmy dom. Na pile tarczowej cięliśmy deski. I... było po paluchu.
Spotkanie, które odmieniło jego sportowe życie
W wieku 25 lat Trafas nawiązał współpracę z Niemcem Uwe Hohnem. Ten w 1984 roku ustanowił rekord świata. Oszczep poleciał na odległość 104,80 m i przysporzył wielu problemów. To najdłuższy zanotowany rzut oszczepem w historii. Zmusił on jednak Międzynarodową Federację Lekkoatletyczną (IAAF) do zmiany sprzętu. Przesunięty został w oszczepie środek ciężkości i od tego momentu na nowo liczone były rekordy.
Hohn wywodził się z dawnej NRD-owskiej szkoły. Był ofiarą dopingu. Należał do państwowego systemu dopingowego. U niego stwierdzono podwyższone wartości sterydu anabolicznego oral turinabolu.
Oczywiście Trafas rozmawiał z nim na ten temat. Wyjaśnienia Hohna uspokoiły Polaka i tym samym Niemiec był jego trenerem aż do zakończenia kariery w 2006 roku. To były najlepsze lata kariery naszego oszczepnika.
- Zrobiłem wielki postęp, kiedy rozpocząłem współpracę z Uwe. Wcześniej trenowałem przez wiele lat sam. Najpierw kiedy byłem na studiach w Stanach Zjednoczonych, a potem gdy mieszkałem i pracowałem w Niemczech. Aż w końcu przypadkiem, ćwicząc na stadionie w Poczdamie, trafiłem na Uwe. Dosłownie wszedłem na niego. I tak zaczęła się nasza współpraca - wspominał Trafas.
Początkowo studiował on ekonomię w Poznaniu, a następnie był studentem University of Florida w Gainesville. Prosto z USA ruszył do pracy w zawodzie w Niemczech. Tam jednocześnie trenował w wielu miastach. Poza Poczdamem także w Duesseldorfie i Berlinie.
Tak naprawdę nie miałem już większych planów sportowych, bo byłem pochłonięty pracą. Rzucałem sobie bardziej dla siebie, nierzadko w parku w Berlinie, chociaż udawało mi się jeszcze przywozić medale z mistrzostw Polski. Kiedy zacząłem trenować z Uwe, to wróciła nadzieja na to, że jeszcze mogę się rozwijać w sporcie
Został rekordzistą Polski, wystąpił w finale wielkich imprez
Rzeczywiście nawiązanie współpracy z rekordzistą świata było wielkim zwrotem w karierze tego lekkoatlety. Wystąpił w finale mistrzostw Europy w Budapeszcie (1998), zajmując 11. miejsce. Pojechał na mistrzostwa świata do Sewilli (1999), gdzie odpadł w eliminacjach. Wystąpił w igrzyskach olimpijskich w Sydney. Tam wszedł do finału i zajął dziesiąte miejsce. Największym jego sukcesem było siódme miejsce w mistrzostwach Europy w Monachium (2002). Trafas bił wielokrotnie rekord Polski.
Ostatecznie doprowadził go do wyniku 86,77 m w 2002 roku. Dwa lata wcześniej rzucił w Gold Coast 40 centymetrów dalej, ale Polski Związek Lekkiej Atletyki (PZLA) ze względów proceduralnych nie uznał tego wyniku za rekord kraju. Wszystko dlatego, że w zawodach miał tylko jednego rywala, a powinien mieć co najmniej dwóch.
W końcu zacząłem się kwalifikować na imprezy mistrzowskie. Dopiero przy Uwe odkryłem taką naprawdę ciężką robotę treningową. Wcześniej, w moim wypadku, to było takie głaskanie się z tym sportem. Może gdybym Uwe spotkał wcześniej na swojej drodze, to mogłem rzucić ponad 90 metrów
Trafas kiedy był jeszcze w Niemczech, to pomagał w zarządzaniu wielu firmom. Po zakończeniu kariery płynnie przeszedł w biznes i życie rodzinne. Jeszcze gdy był sportowcem, to rozruszał własną działalność gospodarczą. Zarządzał m.in. hotelem w Kołobrzegu, a teraz zajmuje się działalnością deweloperską.
Wciąż jednak nie rozstał się ze sportem. Pojawia się na miejscach zgrupowań naszych lekkoatletów. Szczególnie oszczepników. Bywa zatem w Spale. Czasami rzuci jakąś uwagę w czasie treningu.
W 2017 roku rekord Polski Trafasa poprawił w Białymstoku Marcin Krukowski, który w czasie mistrzostw kraju rzucił 88,05 m. Po czterech latach wyśrubował go do wyniku 89,55 m.
Zobacz również:














