Turów, podobnie jak siedem innych drużyn, które nie zakwalifikowały się do fazy Top 16 Euroligi, walczyć będzie w drugiej rundzie Pucharu Europy. Poza Lietuvos Rytas zespół trenera Miodraga Rajkovica zmierzy się w grupie L z Telenetem Ostenda z reprezentantem Polski Mateuszem Ponitką i hiszpańskim Baloncesto Sewilla. Zespół z Litwy w pierwszym etapie PE wygrał grupę E (8/2), mistrz Belgii w grupie B zajął drugie miejsce (6/4), a Hiszpanie w grupie C byli czwarci (5/5). Mimo iż PE to zaplecze Euroligi, w Zgorzelcu zapowiadają, że będą walczyli jak we wcześniejszych meczach na arenie międzynarodowej i nie zamierzają odpuszczać. - Nie wyobrażam sobie, aby któryś z zawodników grał słabiej i dawał z siebie mniej niż w Eurolidze. Puchar Europy to nowe areny, nowe wyzwanie i także świetny sposób na wypromowanie się. Najpierw chcemy awansować do kolejnej rundy, a później będziemy patrzyli, jak się to poukłada - powiedział prezes Turowa. Do play off PE awansują po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy. Mistrz Polski rywalizację rozpocznie od wyjazdowego pojedynku z Lietuvos. Zespół z Litwy jest doskonale znany w Zgorzelcu. - Można powiedzieć, że to nasi starzy znajomi. Graliśmy z nimi w poprzednim sezonie w Lidze VTB. Prezentują podobny styl do naszego, czyli szybką, ofensywną koszykówkę. Pojedynki z nimi były bardzo efektowne - krótko scharakteryzował rywala Łuczak. W Lidze VTB dwa razy jednak lepsi byli Litwini. U siebie wygrali 74:62, a w Zgorzelcu 101:79. Rewanż Turów będzie mógł wziąć już w swojej nowej hali, w której nareszcie zagoszczą europejskie puchary, bo w Eurolidze mistrzowie Polski wszystkie spotkania rozegrali w Lubinie. - Na pewno będzie to duża atrakcja dla naszych kibiców. Szkoda, że nie mogliśmy w naszej hali grać w Eurolidze, ale nie ma sensu już o tym rozmyślać. W Pucharze Europy też nie będzie brakowało ciekawych rywali i meczów - komentował prezes Turowa. Z klubie ze Zgorzelca mogą się więc już nie martwić halą, ale niepokojąca może być forma zespołu. Po 13 zwycięstwach z rzędu podopieczni trenera Rajkovica w ostatniej ligowej kolejce polegli na własnym parkiecie z Treflem Sopot 103:104. Prezes Łuczak stwierdził, że na tę porażkę czekała cała koszykarska Polska, w tym także oni sami. - Wiedzieliśmy, że kiedyś przegramy i stało się. Dobrze, że stało się to teraz, a nie w play off, kiedy każda przegrana może mieć kolosalne znacznie. Przestanie się też mówić o śrubowaniu rekordu meczów bez porażki, co też może tylko pomóc drużynie - dodał. Dla Turowa spotkanie z Treflem było drugim z rzędu, w którym stracił ponad sto punktów. Łuczak też na to zwrócił uwagę. - Problemem nie jest atak, ale obrona. Trzeba coś odświeżyć, poprzestawiać pewne klocki i znowu będzie wszystko dobrze. Trener Rajkovic wie, co robi. Jestem pewien, że w środę z Lietuvos będzie już lepiej - podsumował prezes mistrzów Polski.