Zapis relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Jagiellonia Białystok Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych z meczu Lech Poznań - Jagiellonia Białystok We wtorek piłkarze z Podlasia awansowali do finału Pucharu Polski, a dziś pokazali w Poznaniu, że nie są im straszne kłopoty kadrowe. Trener Ireneusz Mamrot nie miał w Poznaniu żadnego napastnika, bo ze składu wypadł nawet Patryk Klimala. Awaryjnie więc postawił na Jesusa Imaza, a ten odpłacił się dwiema bramkami. Za plecami Hiszpana grał Arvydas Novikovas, ale niezbyt długo. Już w 8. minucie został sfaulowany przez Kamila Jóźwiaka i tak nieszczęśliwie upadł na murawę, że doznał poważnej kontuzji ręki. Jakby tego było mało, Mamrot wystawił aż czterech bocznych obrońców, przy czym dwaj - Jakub Wójcicki i Guilherme - pełnili rolę skrzydłowych. Tak eksperymentalnie ustawiona Jagiellonia nie miała większych problemów z ograniem Lecha. Poznaniacy zagrali bowiem po raz kolejny żenująco słabo. Początkowo zresztą wyglądało to tak, jakby nikt nie chciał nikomu zrobić krzywdy, bo remis satysfakcjonował obie drużyny. Zwłaszcza, że zapewne piłkarze wiedzieli o wyniku z Lubina, gdzie Wisła Kraków dość szybko straciła dwie bramki. Na boisku nic ciekawego się więc nie działo, raz po raz rozśmieszać kibiców mogły jedynie kiksy Matusza Putnocky'ego, którego trener Dariusz Żuraw wystawił w miejsce Jasmina Buricia. Poznańscy piłkarze musieli za to słuchać przyśpiewek z trybun - z każdą minutą coraz bardziej ironicznych. Zaczęło się od "Co za udręka, czy będzie górna ósemka"? Później fani z "Kotła" zaczęli skandować w kierunku wiceprezesa klubu Piotra Rutkowskiego "Piotrek! Co? Czy tata wie, co w tym Lechu od...la się?". W drugiej połowie było więcej wulgaryzmów. Wtedy bowiem Lech przegrywał już z Jagiellonią. Bardzo słaba i niemrawa pierwsza połowa miała bowiem jeden mocniejszy akcent - już w doliczonym czasie. W polu karnym Lecha piłka dość przypadkowo trafiła w rękę Thomasa Rogne, a sędzia Bartosz Frankowski odgwizdał karnego. Interwencji VAR nie było, bo... tego systemu w Poznaniu nie było. Z 11 metrów pięknie podcinką uderzył Jesus Imaz. Można się było zastanawiać, czy ten gol podziała mobilizująco na gospodarzy - zwłaszcza, że Wisła Kraków zdobyła kontaktową bramkę w Lubinie. Nie podziałał - to Jagiellonia miała pełną kontrolę nad tym spotkaniem. W 49. minucie z bliska mógł podwyższyć na 2-0 Taras Romanczuk, ale został zablokowany. Nikt za to nie potrafił zablokować 11 minut później Imaza, gdy po rzucie rożnym i zagraniu piłki przez Ivana Runje znalazł się tuż przed bramką Lecha. Poznaniacy mieli wcześniej jedną sytuację na wyrównanie, gdy po dośrodkowaniu Darko Jevticia z bliska główkował Nikola Vujadinović. Marian Kelemen zdołał jednak zbić piłkę na poprzeczkę. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej Lech był bezradny. Doczołgał się jednak do czołowej "ósemki", ale z taką grą nie ma szans na włączenie się do walki o puchary. Co innego Jagiellonia - mimo sporych osłabień kadrowych pokazała charakter. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Imaz (45.+3, z karnego), 0-2 Imaz (60.) Lech: Putnocky - Gumny, Rogne, Vujadinović ŻK, Kostewycz - Jóźwiak, Trałka (71. Gajos), Tiba, Jevtić (85. Makuszewski), Klupś (65. Amaral) - Gytkjaer. Jagiellonia: Kelemen - Kadlec, Arsenić, Runje, Bodvarsson - Wójcicki, Romanczuk (86. Kwiecień), Poletanović, Novikovas (10. Pospiszil), Guilherme - Imaz (86. Kosztal) . Widzów: 10824. Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!