Zapis relacji na żywo z meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław Relacja z meczu dla urządzeń mobilnych Dla Arki było to drugie oficjalne spotkanie w tym sezonie. W pierwszym udało jej się po rzutach karnych pokonać Legię Warszawa i wywalczyć Superpuchar Polski. Śląsk zaś po raz pierwszy grał w przebudowanym składzie, z aż siedmioma nowymi zawodnikami w wyjściowej jedenastce. Gospodarze mogli świetnie wejść w mecz, gdyż już kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry do interwencji zmuszony został Jakub Wrąbel. Młody bramkarz Śląska świetnie poradził sobie jednak ze strzałem Grzegorza Piesia, który uderzał po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego od początku spotkania imponowali zaangażowaniem i agresywnie atakowali rywala, uniemożliwiając mu rozegranie piłki. Jeśli dodamy do tego wynikające z braku zgrania nieporozumienia wrocławian, otrzymamy obraz spotkania charakteryzującego się dużą liczbą fauli, walką o każdy centymetr boiska i pełną twardych, męskich starć. Niestety, mocno ucierpiała na tym widowiskowość gry i kibice z rzadka mogli podziwiać efektowne ofensywne akcje. Piłkarzem, który próbował dodać nieco finezji do starcia był Jakub Kosecki, którego szybkość i dynamika pozwalała na wkręcanie w ziemię obrońców Arki. Ci, by go powstrzymać, najczęściej uciekali się do fauli, więc nowy gracz Śląska co rusz leżał na boisku, zwijając się z bólu. W pierwszej połowie kibice zerwali się z miejsc tylko raz, gdy Yannick Kakoko posłał potężną bombę w dolny róg bramki Wrąbla. 21-letni bramkarz Śląska nie dał się jednak zaskoczyć i wspaniałą paradą sparował piłkę na rzut rożny. Bramki mogły paść tuż po zmianie stron, kiedy w doskonałych sytuacjach znaleźli się napastnicy obu drużyn. Najpierw Kosecki doskonale wyłożył piłkę Arkadiuszowi Piechowi na 11. metr, ale ten strzelił zbyt lekko, by pokonać Pavelsa Steinborsa. Chwilę później Rafał Siemaszko strzelił głową ponad bramką. Gdyby wykorzystał dośrodkowanie, piękną asystę zapisałby na swoje konto Patryk Kun. Nie minął kwadrans, a Arka znów stanęła przed szansą, lecz tym razem piłkę z linii bramkowej wybił Piotr Celeban. Przełamanie przyszło w 69. minucie, gdy Kun zawstydził obrońców z Wrocławia. Mierzący zaledwie 165 cm wzrostu pomocnik wygrał pojedynek główkowy z rosłymi defensorami Śląska i głową zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Doskonałym dośrodkowaniem popisał się w tym wypadku Adam Marciniak. Śląsk ruszył, by odrabiać straty, ale już po chwili z jednej bramki "w plecy" zrobiły się dwie. Adrian Łyszczarz fatalnie stracił piłkę na środku boiska, a Michał Nalepa co sił pognał z futbolówką na bramkę przeciwnika. Nieatakowany przez nikogo od połowy boiska minął Wrąbla na pełnej szybkości i skierował piłkę do pustej bramki! Trzeba przyznać, że w grze Arki widać było rękę Leszka Ojrzyńskiego i oglądaliśmy inny zespół od tego z końcówki poprzedniego sezonu. Piłkarze byli "naładowani", kipiący energią i walecznie nastawieni. Te cechy wystarczyły do pokonania Śląska, który - poza kilkoma przebłyskami - prezentował się apatycznie i nie miał pomysłu na sforsowanie obrony rywali. Po meczu powiedzieli: - Celem było wygrać mecz i chłopaki tego dokonali. Cieszy mnie również, że na trybunach zasiadło ponad 10 tys. kibiców i mam nadzieję, że taka frekwencja będzie nam towarzyszyć w Gdyni na każdym spotkaniu. No i trzy punkty na inaugurację są bardzo ważne, bo przed nami ciężka liga. Nie był to łatwy mecz. Mieliśmy w nim różne momenty. Mogliśmy go rozpocząć idealnie, ale świetnie spisał się Wrąbel. W drugiej połowie skopiowaliśmy bramkę z finałowego meczu Pucharu Polski. Spod linii bocznej dośrodkował Adam Marciniak, a tym razem celnie strzelił głową nie Rafał Siemaszko tylko Patryk Kun - ocenił trener Arki, Leszek Ojrzyński. - Cały czas mamy braki w środku pola i dlatego więcej wymagałem od grającego w drugiej linii Marcusa Viniciusa. Miałem zastrzeżenia do jego gry, dlatego tak szybko go zmieniłem. W Warszawie w spotkaniu o Superpuchar spisywał się bardzo dobrze, ale w konfrontacji ze Śląskiem nie spełnił moich oczekiwań. Wymagania wobec wszystkich są duże i należy spodziewać się regularnych zmian w przerwie meczu. W najbliższych dniach rozstrzygnie się, czy odejdzie od nas Dominik Hofbauer - dodał. - W tym meczu nie było za dużo sytuacji, zwłaszcza w pierwszej połowie. Nie mamy za wielu wysokich zawodników, dlatego przygotowaliśmy się na stałe fragmenty gry rywali. Wiedzieliśmy również, że atutem Arki są dalekie wrzuty piłki z autu. Przed tym się ustrzegliśmy. Jednak po akcji i dośrodkowaniu spod linii bocznej najniższy zawodnik na boisku strzelił nam gola głową. Takim sytuacjom musimy zapobiegać. Spotkanie było bowiem wyrównane, a ta bramka pozwoliła Arce grać inaczej. O drugim golu nie ma co wspominać, bo nasz zawodnik popełnił błąd. Później mieliśmy kilka sytuacji, ale wiadomo, że przy stanie 0-2 gra się zupełnie inaczej niż przy 0-0 - analizował szkoleniowiec Śląska, Jan Urban. Wojciech Górski Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Kun (69.), 2-0 Nalepa (78.) Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Ranking Ekstraklasy - kliknij!