Zieliński przegrał walkę o medal w podrzucie, gdzie pierwsze dwie próby spalił i dopiero w trzeciej udało mu się dźwignąć 205 kg. "Przy pierwszej podejściu do 204 kg nie czułem nóg. Przy drugim było podobnie i myślałem, że sztanga mnie złamie. Przy trzeciej próbie, kiedy było 205 kg, czułem natomiast, że gdybym miał o dziesięć kilogramów więcej, też bym podniósł" - relacjonował po zakończeniu rywalizacji. W dwuboju Polak uzyskał 380 kg i do podium zabrakło mu kilograma. "Przed mistrzostwami mówiłem, że będę zadowolony z jakiegokolwiek medalu, nawet z brązu byłbym szczęśliwy. Nie mogę sobie niczego zarzucić, bo walczyłem do końca. Żal mi jedynie kibiców" - dodał. Dla Zielińskiego start w mistrzostwach świata we Wrocławiu był pożegnaniem z wagą 85 kg. Zawodnik musiał przed zawodami pilnować swojej wagi, co nie było bez znaczenia. "Bardzo ciężko mi było zbić wagę. Przez ostatnie dwa dni praktycznie nic nie jadłem, bo musiałem pilnować wagi. Do tego dochodziła walka na każdym treningu z kontuzjowanym kolanem. Nie chcę się tylko tym tłumaczyć, bo pewne błędy techniczne też popełniłem, przez co traciłem dużo siły. Zawiodłem, nie zdobyłem medalu, ale może tak miało być" - podsumował Zieliński.