Iga Świątek przed startem tegorocznego Wimbledonu nie była upatrywana w roli głównej faworytki do wygranej. Polka wprawdzie przyjechała do Londynu jako liderka rankingu WTA i triumfatorka ostatniego Rolanda Garrosa, ale jej dotychczasowe występy na kortach trawiastych pokazywały, że wciąż nie czuje się pewnie na tego typu nawierzchni. Jednak akurat starcie z Chinką Lin Zhu pokazało, że raszynianka czuje się na trawie coraz lepiej. Zaskakujące sceny na korcie. Salwa śmiechu na trybunach Świątek od początku kontrolowała wydarzenia na korcie i choć w drugim secie dała się przełamać, to jednak bez większych kłopotów awansowała do kolejnej rundy, wygrywając z Lin Zhu w dwóch setach. W trakcie spotkania doszło jednak do zabawnego zdarzenia, które wywołało na trybunach salwę śmiechu. W pewnym momencie, przy swoim serwisie, stojąc za linią końcową Polka zaczęła nagle machać rakietą w powietrzu, co z boku wyglądało komicznie. Najprawdopodobniej tenisistce dokuczał jakiś owad i starała się od niego odgonić. Świątek stale się rozwija. Jest gotowa na Wimbledon Mecz Igi Świątek przerwany. Polka komentuje Mecz z Chinką był zresztą rozgrywany dość nietypowo, bo na raty. Nad kortami zaczął padać deszcz i spotkanie zostało przerwane. Na szczęście Polka grała na jednym z kortów, które mają zadaszenie i mogła dość szybko wrócić do gry, podczas gdy inni musieli dość długo na to czekać. "Oczywiście nie było wiadomo, ile potrwa przerwa. Koniec końców na szczęście nie była długa, bo trwała dwanaście minut. Gdy dowiedziałam się, że potrwa tak krótko, to chciałam przede wszystkim zachować koncentrację, nie rozproszyć się i skupić na zadaniach taktycznych, jakie miałam na to spotkanie. Później zrobiłam krótką mini-rozgrzewkę i czułam, że jestem gotowa do wyjścia" - przekazała odczucia rozstawiona z "1" Świątek. Doniesienia na temat Świątek okazały się nieprawdziwe. Chińczycy załamani