W środku nocy nadeszły wieści od Świątek. Sama wszem wobec ogłosiła zaraz po meczu w Miami Open
Zaraz po wygranym meczu z Eliną Switoliną w ramach Miami Open Iga Świątek - zgodnie ze zwyczajem - chwyciła za marker i na kamerze napisała kilka słów. "Czas pójść spać" - ogłosiła kibicom. Komunikat nadała w środku nocy, wszak spotkanie zakończyło się bardzo późno. Temat pory pojedynku podniosła w rozmowie z Bartoszem Ignacikiem. Zauważyła, że "stadion trochę opustoszał". "Nic dziwnego, sama bym pewnie nie oglądała tenisa po północy" - rzuciła i dodała coś jeszcze.

Iga Świątek nie zdołała obronić tytułu mistrzyni Indian Wells, przegrywając w półfinale z późniejszą triumfatorką Mirrą Andriejewą, lecz dość szybko wzięła się w garść i z nową siłą przystąpiła do rywalizacji w Miami Open. Najpierw odprawiła z kwitkiem Caroline Garcię (6:2, 7:5), a następnie wygrała z Elise Mertens (7:6, 6:1) oraz z Eliną Switoliną (7:6, 6:3). Zdaniem Dawida Celta pojedynek z Ukrainką był w wykonaniu wiceliderki rankingu WTA całkiem obiecujący.
Iga w Miami się rozkręca, zdecydowanie najlepszy mecz IŚ w Miami Open
~ ocenił za pośrednictwem wpisu na platformie X.
Ze względu na przedłużającą się rywalizacją ATP mecz Świątek - Switolina rozpoczął się ze sporym poślizgiem, około godziny 3.00 czasu polskiego. Trwał nieco ponad dwie godziny, a późna pora jego zakończenia w oryginalny sposób została skomentowana przez Polkę. Nagranie obiegło sieć.
Iga Świątek komentuje późną porę swojego meczu w Miami Open. "Stadion trochę opustoszał"
Tuż po zwycięskim pojedynku Iga Świątek, zgodnie ze zwyczajem, sięgnęła po marker i skierowała do fanów z całego świata krótki komunikat. Na kamerze napisała: "Time to sleep" (czas pójść spaść). W trakcie pomeczowej rozmowy także podniosła temat późnej pory spotkania. Podziękowała kibicom za pozostanie na trybunach. "Dziękuję wszystkim, że zostaliście. Granie po północy to nie jest najlepsza pora. Ale cieszę się, że ze mną jesteście" - stwierdziła.
Zanim Świątek udała się do hotelu na upragniony odpoczynek, chwilę porozmawiała jeszcze z Bartoszem Ignacikiem z Canal+Sport. Dziennikarz podpytywał ją o grę nie dość że w trudnych wilgotnych warunkach pogodowych, to jeszcze przeciwko wymagającej rywalce. "Bez dwóch zdań, nie grało się łatwo. Myślę, że na początku obie robiłyśmy więcej błędów niż w poprzednich meczach. Cieszę się, że od tie-breaka pierwszego seta podniósł się poziom i cieszę się, że już potem byłam solidniejsza" - oceniła. "Strasznie się z nas lało i ciężko się wtedy gra, bo nawet do oczu wpada pot" - dodawała, odnosząc się do wilgotności powietrza.
Zaznaczyła, że rozumie konieczność grania sesji nocnych, lecz - jak wynika z jej obserwacji - są one mniej chętnie oglądane przez fanów. "Kiedyś poprosiłam o statystyki, czy ktoś rzeczywiście ogląda te mecze, które kończą się po północy, bo na pewno te o 7 są jeszcze o fajnej godzinie i każdy po pracy ma ochotę pooglądać tenis. Ale już grałam sporo takich meczów i po prostu staram się do tego dostosować. Sesje nocne zawsze będą i nie ma co dyskutować. Ale sami widzieliście, że stadion trochę opustoszał. Nic dziwnego, sama bym pewnie nie oglądała tenisa po północy" - uśmiechnęła się.
Teraz na wiceliderkę rankingu WTA czeka dzień przerwy. To okazja i do regeneracji i, pewnie w następnej kolejności, do przygotowania do ćwierćfinałowego pojedynku. Tym razem Polka zmierzy się z Alexandrą Ealą, która wcześniej dość sensacyjnie wyeliminowała wyżej notowane rywalki - Jelenę Ostapenko oraz Madison Keys. Do jej spotkania z Paulą Badosą nie doszło, bo Hiszpanka wycofała się z turnieju. Tym sposobem to właśnie Filipinka zagwarantowała sobie miejsce w czołowej ósemce zawodów.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje