Iga Świątek nie zapomniała, jak się gra w tenisa. Nadal prezentuje bardzo wysoki kunszt, stosunek odnoszonych zwycięstw do liczby porażek nieprzerwanie jest imponujący, jednak gołym okiem widać, że "coś" uległo dużej zmianie. Dziś na korcie to nie jest ta maszyna, która demolowała rywalkę za rywalką, wychodząc niemal z każdej opresji. To nie kto inny, jak pięciokrotna triumfatorka Wielkich Szlemów w 2022 roku wyśrubowała serię wygranych meczów do imponującej liczby 37! Był to najlepszy wyczyn w XXI wieku, a także powtórzenie ostatniego takiego wyniku, który miał miejsce 32 lata wcześniej. Iga Świątek posłucha Piotra Woźniackiego? "Będzie miała wtedy głębszy problem" Ostatnie miesiące, można odnieść takie wrażenie, są coraz trudniejsze dla naszej tenisistki. Z pozycji widza właściwie można powiedzieć, że pierwszym wyraźnym, negatywnym bodźcem, było rozczarowanie na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Iga celowała w złoty medal, a przegrała batalię o finał, po której przemówiły ogromne emocje. Później mieliśmy nagłą zmianę trenera, pozytywny wynik testu antydopingowego (Świątek dowiodła swojej niewinności, ale wydarzenia mocno nią wstrząsnęły), coraz bardziej zmasowaną krytykę, a w ostatnich dniach wieść o tym, że za cel wziął ją sobie hejter. I gnębił ją psychicznie, gdy odbywała trening w Miami. Wiele było zawirowań, które być może przytłoczyły do niedawna pierwszą tenisistkę świata, stąd obecnie taki stan rzeczy na korcie, gdy widzimy, że 23-latka jest również tylko i aż człowiekiem. Kłopoty dostrzegają tacy fachowcy, jak psycholog sportu Dariusz Nowicki, o czym obszernie opowiadał w rozmowach z Interią, a także fachowiec od tenisa - Piotr Woźniacki. To ojciec i były trener kiedyś pierwszej rakiety świata, Caroline Wozniacki. Filipinka rozgromiła Świątek w Miami, ale co stało się potem. Kamery wszystko nagrały W rozmowie ze sport.pl 62-latek nie ukrywa, że gołym okiem on sam widzi obecnie na korcie inną Igę Świątek, niż wcześniej. - Zauważam, że Iga nie wygląda tak, jak wtedy, gdy zdobywała wielkoszlemowe tytuły. Wystarczy przypomnieć sobie tamte momenty i porównać obrazki zwłaszcza z czasu jej pierwszych triumfów z tym, co widzimy dziś. Ja widzę jej inną twarz, inną mowę ciała, inne zachowanie. Brakuje mi jej spontanicznych rozmów z ojcem i z teamem, kontaktu z ludźmi, którzy jej kibicowali - powiedział Woźniacki. W pewnej chwili były szkoleniowiec użył zręcznej przenośni, mówiąc tak: - W ogóle to wszystko, co się dzieje w ekipie, porównałbym do lekcji chemii w szkole. Za dużo jest w teamie różnych składników chemicznych. Woźniacki bardzo dużo mówił o potrzebie "wietrzenia" w sportowym domu Igi Świątek, wielokrotnie używając tego słowa. Chwilami mówił bardziej ostrożnie, między innymi pytany o vox populi, czyli podnoszony temat zwolnienia psycholożki Darii Abramowicz. Niemniej po tym, gdy znów użył słowa-wytrychu mówiącego o tym, że "przewietrzenia potrzebuje Iga i potrzebuje go cały team", odniósł się do kwestii personalnych. Mieszkanie nawet w najpiękniejszym domu, jego zdaniem, wiąże się z tym, że "od czasu do czasu trzeba otworzyć drzwi i okna, żeby przewietrzyć, by móc złapać w tym pięknym domu świeży oddech". W pewnej chwili ojciec Caroline powiedział o konieczności "ostatniego dzwonka" w kontekście mentalnego resetu, a poproszony o doprecyzowanie, co ma na myśli, wyłożył swój punkt widzenia. - Bo zbliża się ziemia, czyli najlepsza dla niej część sezonu. Iga musi zadziałać, żeby sobie nie zepsuła tego, co najbardziej lubi. Bo jak to sobie zepsuje, no to już będzie miała wtedy głębszy problem. Zawsze lepiej wyjść z mniejszego problemu niż zrobić sobie mocno pod górkę.