Partner merytoryczny: Eleven Sports

Otwarcie o relacji Igi Świątek z Darią Abramowicz. Dariusz Nowicki: Przekroczone pewne granice

- W naszej pracy zawodowej nie powinniśmy sobie pozwalać na aż tak bliskie relacje. Z tego względu, że to zaburza ocenę sytuacji. Niestety najwięcej błędów w postrzeganiu pojawia się wtedy, gdy są wzbudzone emocje. Pewien dystans psychologiczny w stosunku do klienta, jakim jest zawodnik czy w ogóle do zespołu szkoleniowego, który znajduje się przy zawodniku lub drużynie, jest niezbędny - mówi w rozmowie z Interią Dariusz Nowicki, psycholog klasy mistrzowskiej, oceniając duet Iga Świątek - psycholożka Daria Abramowicz.

Iga Świątek i jej psycholożka Daria Abramowicz współpracują od wielu lat. Swoimi refleksjami z Interią podzielił się Dariusz Nowicki, psycholog sportu
Iga Świątek i jej psycholożka Daria Abramowicz współpracują od wielu lat. Swoimi refleksjami z Interią podzielił się Dariusz Nowicki, psycholog sportu/PAP/EPA / Tomasz Jastrzebowski/REPORTER/

Artur Gac, Interia: Co pan dzisiaj myśli o tym wszystkim, o czym w warstwie psychologicznej i mentalnej mówił pan na temat Igi Świątek podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu oraz niedługo po ubiegłorocznym US Open?

Dariusz Nowicki, psycholog sportu: - Na pewno podtrzymuję to, o czym mówiłem przy okazji igrzysk, że Iga była wtedy przeciążona. I to nie ulega wątpliwości. Niemniej też trochę taki jest tenis, który wiąże się z ciągłą gotowością startową. Dopiero po czasie dowiedzieliśmy się, z czego wzięła się jej niespełna dwumiesięczna przerwa, którą w tamtym czasie sugerowałem jako właściwą wypoczynkową, bo, jak się później dowiedzieliśmy, zmagała się z okolicznościami wyjaśniania sprawy dopingu. A zatem była to przerwa wymuszona, przy czym również związana z obciążeniem psychicznym, bo jednak oczekiwanie na decyzję, jak zostanie zinterpretowana historia z dostaniem się do jej organizmu śladowej ilości niedozwolonej substancji, na pewno nie sprzyja wypoczynkowi. Natomiast fakt faktem, że zdołała się po tym odbudować.

Niewątpliwie od razu wróciła na bardzo wysoki poziom.

- Pamiętajmy jednak też o tym, że gdy zawodnik decyduje się na tak daleko idące zmiany, a ta dotycząca głównego trenera po tylu latach owocnej współpracy jest zmianą kolosalną, to też informuje, że coś się dzieje. I to coś niedobrego, bo w przeciwnym razie nie szuka się innych rozwiązań. A z drugiej strony stabilnie przy Idze pozostaje reszta zespołu, z chyba najważniejszą dla niej osobą na podstawie tego, co obserwujemy, czyli panią psycholog.

Jednoznacznie użył pan słowa psycholożka. Z kolei były tenisista Jerzy Janowicz, w rozmowie ze sport.pl w kontekście oceny relacji Iga Świątek - Daria Abramowicz, powiedział tak: "wolałbym nazywać ją raczej przyjaciółką niż panią psycholog. Większość dobrych psychologów, którzy pracują z najlepszymi sportowcami na świecie, zazwyczaj trzyma się w cieniu. Często nawet nie wiemy o ich istnieniu".

- Jest to trafna wypowiedź. Wypowiedź co prawda zawodnika, a nie fachowca od strony sztuki trenerskiej czy psychologii sportu, jednak sportowca, który - jak mniemam - bacznie obserwuje tenisową rzeczywistość. I sam z psychologami współpracował. Jak mówię, jest to moim zdaniem trafna wypowiedź, zresztą nie tylko pana Janowicza, bo również kilku komentatorów tenisa udzieliło podobnych wypowiedzi, a z ich ust pojawiły się określenia typu powierniczka i mentorka. Gdybyśmy spojrzeli na tę relację tylko i wyłącznie z punktu widzenia stricte warsztatu psychologicznego, to rzeczywiście jest to relacja zaburzona, w której przekroczone są pewne granice dystansu zawodowego pomiędzy psychologiem, czy też psycholożką, a klientem lub klientką.

Co ma pan na myśli?

- W naszej pracy zawodowej nie powinniśmy sobie pozwalać na aż tak bliskie relacje. Z tego względu, że to zaburza ocenę sytuacji. Niestety najwięcej błędów w postrzeganiu pojawia się wtedy, gdy są wzbudzone emocje. Obojętnie, czy to będą emocje natury pozytywnej czy negatywnej, wówczas popełniamy błędy w trafności obserwacji. Pewien dystans psychologiczny w stosunku do klienta, jakim jest zawodnik czy w ogóle do zespołu szkoleniowego, który znajduje się przy zawodniku lub drużynie, jest niezbędny. Ktoś w tej grupie musi zachować pewien rozsądek i samokontrolę emocjonalną, a najbardziej taką osobą powinien być psycholog. O ile trenerzy pozwalają sobie na dosyć duże emocje w sytuacjach startowych, będąc współuczestnikiem tego wydarzenia, o tyle zawodowo zajmujący się psychologią sportu psycholog powinien umieć zachować dystans i nie wchodzić w emocje. Tylko wtedy będzie mógł skutecznie funkcjonować w ramach swoich zawodowych kompetencji.

A czy w sytuacji, gdy psycholog jest zbyt blisko zawodnika, to poza tym wszystkim, co już pan nakreślił, dzieje się też tak, że sportowiec zaczyna tracić respekt i swoistą bezwarunkowość wobec takiego fachowca?

- Zgadza się, jest to celna uwaga. Gdy zaczynają się relacje przyjacielskie, wówczas nikną relacje zawodowe. Tak trzeba na to spojrzeć. I to w oczywisty sposób także nie sprzyja efektywności wpływu psychologa. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że cel uświęca środki, bo skoro Iga głównie wygrywa, to wszystko jest w porządku. Jednak zaczynamy widzieć, że pewna tendencja, nazwałbym ją nawet spadkową, zaczyna się pojawiać i raczej jest ona powiązana z niestabilnością psychiczną. Przynajmniej tak to odbieram, chociaż podkreślam, że opieram się na relacjach fachowców od tenisa i opiniach, że odporności psychicznej jest coraz mniej, za to coraz więcej emocji. I to emocji na linii zawodniczka - sztab współpracujący. Prowadząc zajęcia z psychologii sportu na studiach podyplomowych, spotykam się w tej chwili z chyba najczęściej zadawanym pytaniem o to ze strony studentów, czyli przyszłych psychologów, którzy kształcą się w tym kierunku, by pracować w sporcie.

Jakie konkretnie formułują pytanie?

- "A co pan sądzi na temat tego, jak pani Daria pracuje z panią Igą?".

I co pan odpowiada?

- Zaczynam od tego, że nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, niemniej uważam, że pewnego rodzaju zasady, związane z relacjami psychologa sportu z zawodnikiem, niestety są tam przekroczone, czyli nie są zachowane.

A pan osobiście ma takie doświadczenie, gdy zorientował się, że budowana relacja z zawodnikiem utrudnia pracę?

- Jak najbardziej, przed laty miałem taką sytuację z grupą zawodniczek, gdy weszliśmy w relacje bardziej przyjazne. Myślę, że większość z nas, młodych w pracy psychologów, do których niestety teraz się nie zaliczam, bo już za rok nabędę prawa emerytalne, w początkach kariery popełnia ten błąd. Może się wydawać, że bliższa i przyjacielska relacja będzie sprzyjała efektywności działania. I do pewnego momentu sprzyjała, ale później stała się przeszkodą. W momencie pojawienia się pewnych konfliktów na linii zawodniczki - trener, jako osoba przyjazna zawodniczkom, a jednocześnie widząca, że nie mają racji wobec oceny trenera, nie byłem w stanie obronić się moimi kompetencjami. Po prostu okazało się, że te przyjazne relacje były pewnego rodzaju kijem w szprychy. Czyli nie doprowadziły do tego, by konflikt zażegnać, tylko doszło do zakończenia naszej współpracy.

Czyli mówi pan o tym wszystkim pomny własnych doświadczeń.

- Naturalnie. Przeżyłem kiedyś podobne sytuacje i wiem, na własnej skórze, że nie sprzyja to efektywności zawodowej, jeśli chodzi o nasz kontakt z klientem. Zdrowo jest, gdy pewien dystans emocjonalny jest zachowany.

Literalnie, pytany o panią Darię, słusznie używa pan zwrotu psycholożka.

- Bo de facto jest psychologiem, natomiast czy wypełnia tę rolę w stosunku do zawodniczki, z którą współpracuje? To jest już inna historia. Słuchając opinii osób bliżej śledzących temat, mówiących o tym, że jest to przyjaźń, mentoring czy kierowanie życiem młodej zawodniczki bardziej niż tylko współpraca stricte z zakresu psychologii sportu, istotnie tak to z zewnątrz wygląda. Natomiast absolutnie nie wchodzę w żaden temat plotek.

- Przed laty miałem taką sytuację z grupą zawodniczek, gdy weszliśmy w relacje bardziej przyjazne. Myślę, że większość z nas, młodych w pracy psychologów, do których niestety teraz się nie zaliczam, bo już za rok nabędę prawa emerytalne, w początkach kariery popełnia ten błąd. Może się wydawać, że bliższa i przyjacielska relacja będzie sprzyjała efektywności działania. I do pewnego momentu sprzyjała, ale później stała się przeszkodą

~ Dariusz Nowicki, psycholog sportowy

Czy gdyby w relacji zawodnik - psycholog doszło do zbyt silnego zaprzyjaźnienia i zbratania, jest to pana zdaniem jeszcze do wyprostowania i można wrócić do właściwej relacji?

- Myślę, że nie ma możliwości powrotu do relacji zdystansowanych. Raczej, podobnie jak to ma miejsce w sytuacji z trenerami, tylko ewentualna zmiana mogłaby zaprowadzić nowy porządek. Zresztą w sporcie zmiany w takiej współpracy dość często występują. Rzadko kiedy zdarzają się takie wieloletnie okresy współpracy. Za chwilę wybije mi w tym zawodzie 40 lat pracy i widzę, że tak zwany cykl olimpijski lub wydłużony do sześciu lat, to okresy efektywnej pracy. Rzadko kiedy zdarza się, by przez dłuższy czas zachować skuteczność. Nawet z grupą podopiecznych, a co dopiero z jednym zawodnikiem w sporcie indywidualnym.

Jak pan ocenia incydent z udziałem Igi Świątek z ostatniego meczu w Indian Wells, odbijającej ze złością piłkę w pobliżu chłopca od podawania piłek? A powyżej widzimy reagującą psycholożkę i sztab zawodniczki.

- Cóż powiedzieć? Widać na nagraniu, że pani psycholog jest mocno emocjonalnie zaangażowana w sytuację, a nie powinna. Jedyne, co powinna, to zachować spokój. Owszem, może mieć swoje uwagi. Czasami jest tak, że trenerzy wyrażają zgodę, by psycholog w sytuacji startowej bezpośrednio komunikował się z zawodnikami. Czasami ma to taki charakter, że psycholog obserwując sytuację, ukierunkowuje trenera na odpowiednie działania. Natomiast psycholog powinien zachować spokój i zrównoważenie psychiczne. Czy to dodatkowo rozjuszyło zawodniczkę? Patrząc tylko przez pryzmat tego nagrania można się dopatrywać, iż tutaj zaczyna się budować jakiś konflikt.

Po pomyślnym finale sprawy dopingowej, w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 Iga Świątek mówiła m.in. tak: "gdy nie zagrałam turniejów w Chinach, powstawało wiele teorii, nagłówki, diagnozy o depresji, wypaleniu. Sam fakt, że ludzie zaczęli mnie tak drastycznie oceniać, sprawił, że nie było łatwo". W tym samym tonie dodała: "pamiętam, że jak grałam z Krejcikovą w Rijadzie, w trakcie meczu pojawiły mi się myśli: ‘Jezu, co się stanie, jak przegram? Udowodnię, że jestem wypalona’. To było największe wyzwanie". Padły też takie słowa: "to jakie były nagłówki w mediach, najbardziej mnie zabolało. Przeszłam najtrudniejszą walkę w swoim życiu". Za to podkreśliła, że to właśnie zespół trzymał ją przy nadziei i dał jej ogromne wsparcie, nadto akcentując nieprzecenioną pomoc Darii Abramowicz, z której wsparciem udało jej się z tym poradzić. Odbierał pan to tak, że te słowa są adresowane także do pana, co ewentualnie skłoniło pana do refleksji?

- Nie odbierałem tych słów osobiście. Zresztą nie byłem jedynym, mówiącym o kryzysie zmęczeniowym czy przeciążeniu, który może przekształcić się w głębsze kryzysy natury psychologicznej, takie jak wypalenie, czy - w skrajnym wypadku - nawet stany depresyjne.

A jak skomentuje pan tamte słowa Igi?

- Cóż, ja się cieszę, że doszło do tej przerwy. Oczywiście bardzo szkoda, że w takich okolicznościach, ale od strony psychologicznej twierdzę, że była ona niezbędna, bo gra była coraz trudniejsza. Nie wycofuję się ze słów, że często u zawodników, którzy tak intensywnie trenują i startują, jak w wypadku Igi, zmęczeniowe efekty są bardzo silne i mogą, ale nie muszą, doprowadzać do syndromu wypalenia, który często mylony jest z depresją, która jest dopiero kolejnym stanem. Z kolei inna sprawa jest taka, że każdy sportowiec będący na szczycie i każdego dnia w świetle reflektorów, jak to ma miejsce w przypadku Igi Świątek, ma taką tendencję, by raczej budować swój pozytywny wizerunek i reagować negatywnie na opinie, które będą odczytywane jako krytyczne. W tym sensie jest to naturalne zachowanie. Natomiast, jak to w sporcie, sinusoida rysuje się dalej. Mamy kolejny, miejmy nadzieję, że tylko drobny kryzys, jednak coś się dzieje... Być może zmęczenie, a może jest tak, że młode tenisistki z dużym talentem, podobnie jak Iga kilka lat temu, po prostu przebojem wchodzą na rynek tenisowy, czyli koło sportowej historii toczy się dalej.

Rozmawiał Artur Gac

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Mirra Andreeva (RUS) pokonała Igę Świątek (POL). Skrót meczu. WIDEO/AP/© 2025 Associated Press
      Iga Świątek/PAP/EPA
      Daria Abramowicz/Szymon Gruchalski/Polska Press/East News/East News
      Wim Fissette/BELGA PHOTO LAURIE DIEFFEMBACQ/AFP

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje