Dali z siebie wszystko!
Wbrew naszym nadziejom w konkursie skoków na wielkiej skoczni cudu nie było. Nasza reprezentacyjna czwórka zajęła szóste miejsce. Piąte przegrała nieznacznie z Japonią, ale już do czwartej ekipy Niemiec dzieliła ją punktowa przepaść. Czyli było tak, jak wynikało z wcześniej opracowanych fachowych statystyk, analizujących szanse poszczególnych drużyn. Po konkursie nasi zwodnicy jak jeden mąż mówili, że dali z siebie wszystko i to jest to, na co ich teraz stać. Nasz Naród jednak jest surowy i już, tu i tam, słychać pomruki niezadowolenia, co po raz kolejny dowodzi, że my Polacy nie stąpamy zbyt twardo po ziemi. Bo z czego można było czerpać przed Igrzyskami w Pekinie jakikolwiek racjonalny optymizm w tej dziedzinie? Ano z niczego.

Pekin 2022. Polscy olimpijczycy dali z siebie wszystko
I żeby było jasne, nie mam pretensji do polskich skoczków, ani innych naszych reprezentantów startujących w Pekinie. Wszyscy oni po zawodach mówią, że dali z siebie wszystko i ja im wierzę. Wierzę tym, którzy naprawdę otarli się o medale, jak Kamil Stoch ( głęboki szacunek dla Mistrza za ambicję) i panczenista Piotr Michalski. Wierzę też tym, którzy bardzo pozytywnie zaskoczyli i zajęli świetne miejsca w pierwszych dziesiątkach jak: alpejka Maryna Gąsienica- Daniel, biatlonistka Monika Hojnisz - Staręga, snowboardziści Aleksandra Król i Oskar Kwiatkowski czy nasza saneczkarska sztafeta mieszana z mocną, męską dwójką: Wojciech Chmielewski - Jakub Kowalewski. Ale wierzę też tym, którzy w swoich zawodach przepadli z kretesem i też mówią, że dali z siebie wszystko.
CO DALEJ Z MICHALEM DOLEŻALEM? JEST DECYZJA, MAŁYSZ POTWIERDZA
Wierzę, bo wiem, że bycie sportowcem w Polsce, oprócz sielskiego żywota naszych futbolistów, to naprawdę ciężki kawałek chleba. A im bardziej niszowa dziedzina sportu tym ten los jest cięższy. Cięższy, bo generalnie w Polsce nie ma żadnego globalnego systemu zarządzania sportem w systemie wieloletnim, np. dwóch - trzech cykli olimpijskich. Każda kolejna ekipa rządząca naszym krajem ma swój i tylko swój plan na polski sport. Projekty powstają i gwałtownie kończą się wraz z wynikami kolejnych wyborów do parlamentu.
Pekin 2022. Duży problem stanowi brak długofalowych planów w szkoleniu
Dlatego nie ma się co dziwić, że w dziedzinie sportu nie ma prawie żadnej, starannie zaplanowanej i realizowanej, wieloletniej współpracy pomiędzy rządowymi resortami. Ani pomiędzy Ministerstwem Obrony Narodowej, paradoksalnie największym sponsorem polskiego sportu, a Ministerstwem Sportu, bo jak napisałem wyżej raz ono istnieje a za chwilę już nie. Ani też, co gorsza, pomiędzy Ministerstwem Sportu a Ministerstwem Edukacji nie ma wspólnych, długofalowych planów w szkoleniu dzieci i młodzieży opracowanych wspólnie. I jak my mamy ścigać się z innymi np. w takim biatlonie, kiedy w większości krajów startujących w Pekinie jest to fragment ich sił zbrojnych. Jak przekierować na sport wyczynowy wszystkie dzieci biegające z rodzicami i dziadkami na nartach bez udziału szkoły? Jak to samo uczynić w nartach zjazdowych, na których jeździ ponoć już ponad pięć milionów Polaków?
A infrastruktura? Tor lodowy dla łyżwiarzy szybkich w Tomaszowie Mazowieckim może dać następców Zbigniewa Bródki za kilka lat, ale żeby gonić Holandię trzeba kolejnych inwestycji, bo to stosunkowo wdzięczna i "medalodajna" dyscyplina sportu. O masowości i walorach społecznych nie wspomnę.
I tak można wyliczać bez końca. Jedno jest pewne: powinniśmy być dumni ze wszystkich naszych reprezentantów, którzy pojechali na Igrzyska do Pekinu, bo bez wątpienia i bez wyjątku - dali z siebie wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. Szkopuł w tym, że inni chcieli tego samego.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje