Oczywiście - a jakżeby inaczej - gros z uczestników paneli rozprawiało zawzięcie o teraźniejszości i przyszłości sztucznej inteligencji na usługach nie tylko telewizji i internetu, ale i różnych organizacji sportowych - od światowych i europejskich federacji po lokalne ligi czy wręcz pojedyncze kluby. Drugi, najbardziej popularny segment tematyczny konferencji to była tzw. "monetyzacja" inwestycji w duże zjawiska sportowe i towarzyszące im prawa medialne. Tu także można było sporo się nauczyć, bo algorytmy skutecznego odzyskiwania pieniędzy z rynku są tworzone i sprawdzane od lat nie tylko na potrzeby takich gigantów jak FIFA, UEFA, NBA, NHL czy NFL, ale i zupełnie nowych, raczkujących sportowych instytucji. Słowem, nie nudziliśmy się i co najciekawsze sporo z tych rozwiązań z lepszym lub gorszym skutkiem funkcjonuje już na rynku polskim. Ba, niektórzy z prelegentów i panelistów są nam od dawna bardzo dobrze znani. Choćby taki Finn Taylor - szef agencji Volleyball World - partner siatkarskiej federacji FIVB, od lat współpracuje z PZPS i Polsatem w kreowaniu nowej wizji pokazywania siatkówki na całym świecie. Tym razem wystąpił w panelu pt. "From Field To Fans - How To Better Monetize Your Sporting Assets", w którym przedstawił bardzo ciekawą wizję produkcyjnej ofensywy w siatkówce plażowej, której idea skraca się do stwierdzenia - "być jeszcze bliżej z kamerami przy zawodnikach, trenerach i kibicach". A wszystko po to oczywiście, by sport jak najbardziej przypominał inne rozrywki współczesnego świata, gdzie kamera towarzyszy wszelkiej maści artystom: aktorom, muzykom czy innym twórcom niemal wszędzie. A przez to może być pożądanym towarem w wyścigu z wielką konkurencją innych atrakcji po nasz czas, uwagę i co najważniejsze dla wielu - nasze pieniądze. I właśnie pieniądzom w sporcie poświęcono na tej konferencji mnóstwo czasu pokazując algorytmy możliwości amortyzacji potężnych kwot dryfujących na sportowych rynkach pomiędzy federacjami, ligami, klubami a telewizjami, cyfrowymi i internetowymi platformami, czy telekomami. Oprócz znanych od dawna popularnych form zwrotu kosztów zakupu licencji do praw sportowych takich jak dystrybucja kontentu poprzez internetowy streaming transmisji, systemy PPV lub inne systemy subskrypcyjne, obrót skrótami i powtórkami, jeszcze lepszą ekspozycję marek sponsorów i dodatkowych zwrotów z praw do bettingu, wskazano na jeszcze jedną nieuniknioną konieczność przyszłości sportu w mediach. A tym zjawiskiem jest tzw. personalizacja oferty dla indywidualnego odbiorcy poprzez wykorzystanie sztucznej inteligencji do zaspakajania wszystkich naszych kibicowskich zachcianek. Od komentarza i wywiadów w naszym ojczystym języku począwszy, po interaktywny system dostępu do grafik, statystyk meczowych i baz danych z wszystkimi możliwymi informacjami dotyczącymi bohaterów widowiska dostarczanymi w czasie realnym. Ciekawą ilustrację tego zjawiska dostarczył w godzinnym spiczu prezes hiszpańskiej La Liga - Javier Tebas. Wystąpienie miało miejsce pod uzasadnionym hasłem: "LALIGA: Audiovisual Innvation Leadership in European Football", bo za takie właśnie uznają środowiska mediowe hiszpańskie rozgrywki. Dowodzona przez Tebasa organizacja jest szczególnie chwalona za znakomite wykorzystanie mediów społecznościowych i nowych technologii telewizyjnych. On sam twierdzi, że źródłem sukcesu La Liga jest również to, że organizacja sama inwestuje w poprawę jakości swojego produktu a nie przerzuca kosztów np. na telewizje kupujące prawa do hiszpańskich rozgrywek. W myśl tej idei La Liga sama sfinansowała wprowadzenie kamer filmowych do bliskich ujęć meczowych i wywiadów, interaktywnych grafik i statystyk czy symultanicznych tłumaczeń wywiadów z zawodnikami na oczekiwane przez oglądającego kibica języki. Kiedy Tebas dotarł do tej ostatniej kwestii, ku naszej uciesze, zilustrował to wywiadem z Robertem Lewandowskim, który na ekranie telebimu odpowiedział na pytanie dziennikarza po... arabsku, a za chwilę po hiszpańsku. Oczywiście to nie był oryginalny głos naszego mistrza, ale kibic z Kataru czy Arabii Saudyjskiej na pewno byłby zadowolony. A wszystko dzięki sztucznej inteligencji zwanej w skrócie AI (Artificial Intelligence) generującej w czasie realnym tłumaczenie rozmowy na pożądany język. Na widowni, w czasie wystąpienia Tebasa, wyłowiłem twarze sympatycznych koleżanek i kolegów z naszej Ekstraklasy. Na pewno już wiedzą, że to co funkcjonuje nie od wczoraj na dobre, nie tylko w La Liga, ale i w NBA, NHL czy NFL nieuchronnie też ich czeka i to szybciej niż możemy się spodziewać. Pozostaje tylko pytanie - czy inwestycja w sztuczną inteligencję pozwoli, aby polska liga była poszukiwanym towarem na rynku praw sportowych. Na pewno lepiej by było, żeby polski klub piłkarski np. grał regularnie w Lidze Mistrzów UEFA, bo nawet największe inwestycje w akcesoria przekazu nie zastąpią jego istoty, czyli samego sportu. I dzięki Bogu - na całe szczęście!