Jak do tej pory Barcelona rozgrywa najlepszy sezon od co najmniej sześciu lat. To właśnie w 2019 roku ostatnio była w półfinale Ligi Mistrzów i zdobyła też mistrzostwo Hiszpanii. W bieżących rozgrywkach jest wciąż w grze, by zdobyć wszystkie możliwe trofea. Ma już Superpuchar Hiszpanii, jest w półfinale Ligi Mistrzów, w La Liga ma cztery punkty przewagi nad Realem Madryt. A w sobotę mogła sięgnąć po drugie trofeum - Puchar Króla. Miała też przewagę psychiczną nad Realem, który stoi na krawędzi najgorszego sezonu od lat. Już odpadł z Ligi Mistrzów, ucieka mu mistrzostwo kraju, a Superpuchar przegrał z Barceloną aż 2:5. "Duma Katalonii" także w La Liga i to na boisku rywala wygrała aż 4:0. Wiele więc wskazywało na ekipę trenera Hansiego Flicka, choć brakowało w niej najlepszego strzelca. Lewandowski, który pauzuje z powodu kontuzji, jest w klubie w wybornej formie - 40 goli w 48 meczach. Miała jednak w składzie drugi polski talizman. Z Wojciechem Szczęsnym w składzie Barcelona wygrała 24 z 25 spotkań. Jedyną porażkę zanotowała w rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund (1:3). Tyle że sprawa awansu była właściwie rozstrzygnięta po pierwszym spotkaniu (4:0). Katalończycy musieli jednak pamiętać, że zranione zwierzę (Real) potrafi być groźniejsze. Na dodatek zespół z Madrytu wciąż ma w kadrze wielu świetnych zawodników, choć akurat jeden z najlepszych - Kylian Mbappe - nie był na sto procent gotowy na całe spotkanie i zaczął je na ławce rezerwowych. Finał Pucharu Króla. FC Barcelona - Real Madryt, starcie tytanów. Kapitalna połowa "Dumy Katalonii" Pierwsze minuty należały do Barcelony. Swobodnie, szybko, dokładnie rozgrywała piłkę i łatwo zdobywała przestrzeń. Kilka razy zawrzało w polu karnym, ale obrońcy Realu wyszli obronną ręką. Już w dziesiątej minucie "Królewscy" dostali pierwszy cios. Stracili obrońcę - kontuzja uniemożliwiła grę Ferlandowi Mendy’emu i zastąpił go Fran Garcia. W 16. minucie błyskawiczna kontra Barcelony. Wystarczyły dwa podania, Raphinha zagrał przed bramkę, ale Ferran Torres nie zdołał oddać strzału. Za chwilę uderzył Lamine Yamal i piłka o centymetry minęła słupek. Katalończycy się rozpędzali - z rzutu wolnego dośrodkował Pedri, a uderzenie głową Julesa Kounde świetnie odbił Courtois. Kiedy wydawało się, że gra może się trochę wyrównać, Barcelona zadała cios. Zaczęło się od przerwania kontr Realu przez Pau Cubarsiego. Pedri od razu zagrał na skrzydło do Yamala, ten wbiegł w pole karne i dostrzegł niepilnowanego Pedriego, a Hiszpan popisał się przepięknym strzałem i było 1:0. Wtedy przebudził się Real. Jude Bellingham zdobył nawet gola, ale ze spalonego. W końcu na dłużej "Królewscy" zagościli pod polem karnym rywali. Szczęsny nie musiał jednak interweniować. W końcówce pierwszej połowy ponownie Barcelona była blisko drugiego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Daniego Olmo nikt nie sięgnął piłki, a ta odbiła się od słupka i wyszła w pole. Real Madryt w natarciu, Wojciech Szczęsny w formie. Aż w końcu Mbappe trafił. I to nie był koniec Trener Realu nie czekał i na drugą połowę wpuścił Mbappe. To jednak Barcelona pierwsza zaatakowała. Znów dał o sobie znać Yamal, ale strzał był za słaby. Za chwilę uderzył Raphinha i też Courtois pewnie obronił. W końcu odpowiedział Real. Po podaniu Bellinghama dogodną okazję miał Vinicius Junior. Świetnie jego pierwszy strzał, a także dobitkę odbił Szczęsny. Za chwilę Mbappe zatańczył w polu karnym, ale znów polski bramkarz popisał się świetną reakcją. Real był coraz groźniejszy. Dwóch okazji nie wykorzystał Vinicius. A trener Ancelotti jeszcze próbował pomóc wprowadzając kolejnych dwóch nowych zawodników. Barcelona przeżywała trudne chwile. Teraz to Real niemal nie schodził z jej połowy. W 70. minucie miał świetną okazję - rzut wolny z około 20 metrów. Mbappe popisał się mocnym strzałem, piłka odbiła się od słupka i było 1:1. Piłkarze trenera Flicka nie potrafili zareagować. Mało tego, to Real nadal atakował i poszedł za ciosem. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niepilnowany Aurelien Tchouameni dał "Królewskim" prowadzenie. Barcelona rzuciła się do odrabiania strat. Najpierw okazję miał Yamal, ale Courtois obronił. Za chwilę Hiszpan popisał się świetnym podaniem, Torres uciekł Ruedigerowi, minął bramkarza Realu i doprowadził do remisu. W ostatniej minucie doliczonego czasu w polu karnym padł Raphinha po starciu z Raulem Asencio. Sędzia wskazał na jedenasty metr, ale obejrzał sytuację na monitorze i zmienił decyzję. A za chwilę zarządził dogrywkę. W dodatkowym czasie obie drużyny grały ostrożniej. Zdawały sobie sprawę, że jeden błąd może mieć bolesne konsekwencje. Niewielką przewagę miała Barcelona, ale nie było groźnych sytuacji. W końcu w 104. minucie niewiele pomylił się Ferran Torres. Wciąż było 2:2. W drugiej części dogrywki długo niewiele się działo aż do 116. minuty. Wtedy piłkę przed polem karnym przejął Kounde i popisał się precyzyjnym strzałem. Courtois nie zdołał obronić i w ten sposób Barcelona zdobyła drugie trofeum w tym sezonie.