Ten pojedynek pierwotnie zaczął się bardzo trudno dla Artura Szpilki, początkowo obronił wysokie kopnięcie, ale kolejne go mocno naruszyło. Polak delikatnie zachwiał się na nogach, a Zimmerman jeszcze poprawił. "Szpila" runął na ziemię i wydawało się, że to początek jego końca. Nic bardziej mylnego. Zawodnik z Wieliczki wykazał się chłodną głową i zaczął szukać obalenia. Najpierw wstał i później sprowadził rywala. Później mocno zaskoczył całą publikę i przeszedł do duszenia. Holender szybko odklepał, a Szpilka pokazał, że mimo przeszłości bokserskiej odrobił lekcje parteru i potrafił doprowadzić do poddania. Już leżał na deskach, a tu niespodzianka. Szokujący koniec walki Szpilki Tuż po zakończonym pojedynku były pretendent do pasa mistrza świata powiedział, że obecnie najbardziej zależy mu na rewanżu z Arkadiuszem Wrzoskiem. Przypomnijmy, że wojownik z Warszawy niemalże rok temu boleśnie znokautował "Szpilę" w 14 sekund. - Trzymam kciuki za Arka w walce z De Friesem. Później czekam na rewanż. Zdobywasz pas i walczymy - powiedział. Zimmerman nie do końca był zadowolony z tego planu. Nalegał, że to jemu po porażce należy się rewanż. - Najpierw Wrzosek, ty jesteś drugi w kolejce. Musisz poczekać - wypalił "Szpila". - On jest niepokonany w KSW. Ja popełniłem mały błąd w tej walce. Zmierzmy się jeszcze raz - odpowiedział szybko rywal. - Na razie nie. Najpierw Arek, bój z nim jest dla mnie ważniejszy - dodał były pięściarz. Po chwili przekrzykiwania się, ogień nieco przygasł i Szpilka zakończył dyskusję słowami: - Od decyzji jest Martin, Maciej i dyrektor Wojsław. Co będzie dalej, zobaczymy. Pomiędzy Polakiem a Holendrem gorąco już było od kilku tygodni, najpierw Zimmerman zapowiadał, że skończy bój jeszcze szybciej niż poprzednik. Dyskusja wywiązała się też na oficjalnym ważeniu, gdzie w powietrzu czuć było gorącą atmosferę. Koniec końców emocje przeniosły się do klatki i jak widać nie zakończyły się równo z werdyktem.