Zespoły nie spotykały się na boisku zbyt często. Na osiem spotkań drużyna Coventry City (”Błękitni”) wygrała dwa razy, ale więcej przegrywała, bo cztery razy. Dwa mecze zakończyły się remisem. Początek spotkania nie zapowiadał emocjonującego meczu. Piłkarze starali się wypracowywać sytuacje, ale gra nie kleiła się obu drużynom. Sędzia miał niewiele pracy. Dopiero w czwartym kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Jedyną kartkę w meczu sędzia pokazał Benowi Sheafowi z Coventry City. Była to 53. minuta starcia. W 59. minucie Riley McGree został zmieniony przez Jona Torala. Trener Coventry City postanowił zagrać agresywniej. W 68. minucie zmienił pomocnika Jordana Shipleya i na pole gry wprowadził napastnika Maxime'a Biamou. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko wyjdzie na prowadzenie. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego drużyna wciąż miała problemy ze skutecznością. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. Z przebiegu meczu nie wynikało, że jedna z drużyn będzie potrafiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie na obie drużyny. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Arbiter nie ukarał piłkarzy Birminghamu City (”The Blues”) żadną kartką, natomiast ”Błękitnym” przyznał jedną żółtą. Jedenastka ”Błękitnych” w drugiej połowie wykorzystała wszystkie zmiany. Natomiast zespół ”The Blues” w drugiej połowie wymienił jednego gracza. Już w najbliższy wtorek drużyna ”The Blues” zawalczy o kolejne punkty na wyjeździe. Jej rywalem będzie Luton Town FC. Natomiast w środę Cardiff City FC zagra z zespołem Coventry City na jego terenie.