Przygotowujących się do wieczornego meczu z Metalistem Charków w eliminacjach Ligi Europejskiej piłkarzy Ruchu Chorzów w czwartek rano w hotelu zaskoczył zbieracz autografów. Kola od kilku lat odwiedza wszystkie zespoły przyjeżdżające do Kijowa. 31-letni Ukrainiec był świetnie przygotowany. W albumie miał zdjęcia niemal wszystkich zawodników i trenerów "Niebieskich". - Od dawna im kibicuję i tak będzie też dziś - zadeklarował i poinformował, że od 2010 roku stara się zdobyć autografy wszystkich zagranicznych ekip występujących w stolicy. Jego zdaniem z Charkowa powinno przyjechać na mecz kilka tysięcy kibiców, na trybunach Stadionu Olimpijskiego zasiądą też mieszkańcy Kijowa. Przed wylotem na Ukrainę chorzowianie często byli dopytywani o kwestie bezpieczeństwa. Już na miejscu przyznali, że czują się bezpiecznie. Na ulicach Kijowa dominują barwy narodowe. Mnóstwo samochodów jeździ z małymi flagami na dachach czy w oknach. Na jednym z dużych skrzyżowań młodzi ludzie przeprowadzili zbiórkę pieniędzy na farby, by pomalować na niebiesko-żółto okoliczne ogrodzenia i barierki. W centrum nie widać "klasycznych" turystów robiących sobie zwykle zdjęcia w ciekawszych miejscach. Ale też nie jest odczuwalna napięta atmosfera, chociaż na Majdanie sprzedawane są koszulki z napisami nawiązującymi do sytuacji w kraju. Obok można sobie zrobić zdjęcie z białymi gołębiami, ale i np. z dziewczyną w stroju pluszowego zająca. Pierwsze spotkanie w Gliwicach zakończyło się bezbramkowym remisem. Stawką rywalizacji jest awans do fazy grupowej LE. Metalist chciał rozegrać rewanż u siebie, Ruch wnioskował o przeniesienie spotkania poza Ukrainę. Ostatecznie UEFA zadecydowała, że w związku z niepewną sytuacją we wschodniej części kraju wszystkie mecze ukraińskich klubów w LE zostaną rozegrane w Kijowie. Początek czwartkowego pojedynku o godz. 18 polskiego czasu.