Sporo nowego dzieje się wokół Kamila Stocha. Kilka miesięcy temu zdecydował, że chciałby skorzystać z indywidualnej pomocy trenera Michala Doleżala. On i Czech znają się bardzo dobrze, wszak mieli okazję współpracować ze sobą w latach 2019-2022, kiedy to Doleżal był trenerem kadry polskich skoczków. Teraz jest osobistym szkoleniowcem Stocha, ale nie może zajmować miejsca na wieży trenerskiej w trakcie zawodów. Ewidentnie jest to nie w smak ojcu zawodnika. "Thomas Thurnbichler już nie jest trenerem Kamila. Jest nim Michal Doleżal i to on powinien machać chorągiewką. Na tę kwestię jako pierwszy, zwrócił uwagę Krzysztof Sobański, pierwszy trener Kamila. I ma rację. Nie chciałbym zdawać egzaminu u nauczyciela, który mnie nie lubi. Choćbym nie wiem, jak dobrze się przygotował, miałbym spore wątpliwości, czy zostanę sprawiedliwie oceniony, a moje odpowiedzi zostaną prawidłowo zinterpretowane. Apeluję, by rozważono zmianę i zaprzestano tworzyć sztuczne podziały" - mówił Bronisław Stoch w TVP Sport. Co na to niejako wywołany do tablicy Thurnbichler? Publicznie, w rozmowie ze Sport.pl, wyraził zrozumienie dla troski ojca o syna, a jednocześnie podkreślił, że nie otrzymał ani od Stocha ani od Doleżala jakichkolwiek sygnałów, jakoby coś im nie pasowało. Sam Kamil skupia się przede wszystkim na pracy nad swoją dyspozycją, która zdaje się nie być optymalna. W trakcie konkursu lotów na skoczni w Oberstdorfie zajął odległe 32. miejsce i nie awansował do serii finałowej. Ma nad czym myśleć, ale nie zapomina przy tym o włączeniu się w pomoc potrzebującym. Wsparł 33. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Kamil Stoch zdecydował ws. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Oto co przekazał Jerzemu Owsiakowi Kamil Stoch dołączył do licznego grona sportowców, którzy przekazali na rzecz WOŚP przedmioty na licytacje. Zgromadzone w ten sposób fundusze zasilą kontro fundacji firmowanej twarzą Jerzego Owsiaka. Tegoroczny 33. finał gra pod hasłem "Gramy na zdrowie!", a motywem przewodnim są bezpieczeństwo i zdrowie dzieci. Skoczek ofiarował kilka rzeczy, w tym unikatowy plastron z zawodów Pucharu Świata w Lillehammer. Złożył na nim swój autograf. Na razie aukcja osiągnęła kwotę nieco ponad 1700 złotych. Oprócz tego można również wylicytować zdjęcie Kamila wraz z podpisem (536 zł) oraz smycz ze sklepu Stocha (157 zł). A to nie wszystko, o czym poinformowała w mediach społecznościowych radna Miasta Redy Izabela Mielcarek. "Udało mi się skontaktować z managerem Pana Kamila Stocha, poprosiłam o jakiś fant na 33. Finał WOŚP, który odbędzie się w Fabryce Kultury w Redzie. W najśmielszych snach nie sądziłam, że poza autografami, które chciałam otrzymać, zostaniemy obdarowani plastronem z autografem z Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen z 2024, w którym skakał sam Kamil Stoch" - wyjaśniła, cytowana przez portal Nadmorski24. To nie pierwszy raz, gdy "Orzeł z Zębu" gra razem z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. W poprzednich latach wspierał akcję innymi fantami, w tym m.in. kaskiem i kurtką.