Można było liczyć, że ten pierwszy tytuł w 2025 roku wpadnie w ręce Igi Świątek. Nasza wiceliderka rankingu WTA była tego blisko najpierw w United Cup, zresztą nie sama, ale z polską reprezentacją. A później w Australian Open, bo przecież dotarła do półfinału pierwszego wielkoszlemowego tytułu. Tam jednak minimalnie przegrała z Madison Keys, późniejszą triumfatorką. Część polskich zawodniczek nie wznowiło jeszcze rywalizacji, część zaś już próbuje swoich sił, od dwóch albo trzech tygodni. Także 20-letnia Linda Klimovičová, która dla polskich kibiców jest dużą niewiadomą. A to zawodniczka wychowana w czeskiej szkole tenisa, "produkującej" dziesiątki znakomitych zawodniczek, choć nie wszystkie potrafią się później odnaleźć w zawodowej karierze. Linda zaś, była półfinalistka juniorskiego Wimbledonu, w październiku ogłosiła, że przyjęła polskie obywatelstwo. Od dłuższego czasu gra i trenuje w barwach BKT Advantage Bielsko-Biała. A teraz wygrywa już zawody dla Polski. I kto wie, czy w przyszłości nie będzie reprezentowała naszego kraju w drużynowych rozgrywkach. Linda Klimovičová z pierwszym zawodowym tytułem po zmianie obywatelstwa. "Nowa" Polka zachwyciła w Tunezji Klimovičová nie grała od pierwszej połowy września aż do początku stycznia. Przez cztery miesiące leczyła kontuzję stawu skokowego, spadła w tym czasie w rankingu WTA o około 100 pozycji. To miało dla niej duże znaczenie, straciła szansę na grę w kwalifikacjach Australian Open. Jest jednak wielce prawdopodobne, że w maju do Paryża, a w czerwcu do Londynu - już poleci. Wszystko za sprawą fenomenalnego początku sezonu i jej sukcesów w Tunezji. W pierwszym tygodniu w La Marsa Linda awansowała bowiem do finału turnieju ITF W50 - tam przegrała z Belgijką Hanne Vandenwinkel. To jednak oznaczało aż 33 punkty do światowego rankingu, tak bardzo teraz istotne. Dziś dodała kolejnych 50 - za triumf w drugich zawodach tej rangi, to spowoduje jej awans w jutrzejszym rankingu na 213. pozycję. Została piątą polską rakietą w rankingu, wyprzedziła Katarzynę Kawę. W tym tygodniu Klimovičová najtrudniejszą przeprawę miała w ćwierćfinale, z 16-letnią Laurą Samson, ubiegłoroczną finalistką juniorskiego Roland Garros. Wygrała po ponad trzygodzinnym boju, ale szybko się zregenerowała. W półfinale rozbiła Litwinkę Justine Mikulskyte 6:0, 6:0, dziś nie dała większych szans Hiszpance Andrei Lazaro Garcii. Mimo, że to rywalka była tu rozstawiona, a w ostatnim rankingu klasyfikowano ją o kilkadziesiąt pozycji wyżej. 73 minuty Lindy Klimovičovej w finale turnieju w La Marsa. Pewne zwycięstwo, już dziewiąte w tym kurorcie w dwa tygodnie Klimovičová wygrała ten finał 6:3, 6:2, zajęło jej to 73 minuty. Polka świetnie pilnowała swojego serwisu, 30-letnia rywalka zdobyła w czterech gemach zaledwie sześć punktów. A tych swoich Hiszpana też się męczyła - została przełamana najpierw na 0:1, później na 3:6. Pierwszy z nich zaczynał seta, drugi kończył. Gdy na początku drugiej partii Linda znów zaliczyła breaka, odskoczyła na 2:0, wydawało się, ze jest już po grze. I wtedy Lazaro Garcia zdołała jeden jedyny raz przełamać Polkę. Wyrównała nawet na 2:2, ale to był jej ostatni zryw. Klimovičová wygrała dwa kolejne zacięte gemy, a później dobiła już do końca meczu. I zdobyła swój szósty tytuł singlowy w karierze, zarazem pierwszy od końca czerwca zeszłego roku. No i pierwszy jako Polka - to trzeba szczególnie podkreślić. Teraz kluczowy dla niej będzie marzec - w tym miesiącu z jej rankingu "spadnie" 69 punktów - za dwa zeszłoroczne występy w ITF W35 Solarino (półfinał i finał), jeden w ITF W75 w Croissy-Beaubourg (wygrane eliminacje i druga runda w głównej drabince) oraz jeden w ITF W35 Helsinkach (ćwierćfinał). Niemniej droga do powrotu do drugiej setki rankingu, a zarazem i miejsca w kwalifikacjach Roland Garros jest już otwarta. Turniej ITF W50 w La Marsa (korty twarde). Finał singla Linda Klimovičová (Polska) - Andrea Lazaro Garcia (Hiszpania, 5) 6:3, 6:2.