Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wybór nowej gwiazdy. Fala krytyki. "To jakaś kpina"

Benjamin Cook odkryciem PGE Ekstraligi 2024. Australijczyk, jeszcze pół roku temu anonimowy, startował jedynie w Wielkiej Brytanii. Po 26-latka sięgnęła poturbowana kontuzjami FOGO Unia Leszno. – Akurat byłem w Polsce. To było moje marzenie – stwierdził na antenie Canal+. Filigranowy jeździec toczył zaciętą walkę o miano niespodzianki sezonu z Michaelem Jepsenem Jensenem, którego wyprzedził o nieco ponad dwa procent. – To jakaś kpina z logiki – grzmią kibice, wskazując na średnią, w której Duńczyk był skuteczniejszy od Cooka.

Ben Cook
Ben Cook/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

 To była najbardziej zacięta kategoria na całej gali PGE Ekstraligi. Obaj zawodnicy mieli swoje argumenty, a zwycięzca okazał się lepszy o 2,41%. Głosem kibiców niespodzianką sezonu został Benjamin Cook. - To jakaś kpina z logiki. W żadnym stopniu nie był lepszy - piszą fani. I mają w tym trochę racji.

Zaliczył wejście smoka, wywołał niemałe zamieszanie

- Obstawiałem MJJ, uratował GKM-owi Ekstraligę, Ben Unii nie - dopowiada następny z kibiców. Jak najbardziej, Michael Jepsen Jensen zaliczył świetny powrót do elity, plasując się w czołowej dziesiątce najskuteczniejszych zawodników. Wykręcił najlepszą średnią w karierze powyżej dwóch punktów na wyścig. I na dodatek wprowadził ZOOleszcz GKM pierwszy raz do fazy play-off.

Jednak nie to miało decydujący czynnik, jeśli chodzi o wybór triumfatora. Choć walka toczyła się do samego końca, to zasłużenie zwyciężył Cook, który jeszcze pół roku temu dla większości polskich kibiców był dosłownie anonimowy. Ścigał się jedynie w Wielkiej Brytanii, a polskie rozgrywki oglądał co najwyżej w telewizji.

Real Betis - Getafe. Skrót meczu. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Pokazał plecy czołówce światowej, największy trud dopiero przed nim

- To wszystko działo się bardzo szybko, akurat byłem w Polsce. Szybki telefon i przyjazd do Leszna - mówił szczęśliwy w Canal+ po odebraniu "Złotego Szczakiela". Australijczyk skorzystał na problemach kadrowych FOGO Unii Leszno, debiutując w spotkaniu w Częstochowie. Od tego momentu był już podstawowym zawodnikiem drużyny.

W sumie zdobył 75 punktów i 6 bonusów w ośmiu meczach. Wygrał piętnaście wyścigów, a w statystykach za plecami zostawił takich zawodników, jak Fredrik Lindgren, Maciej Janowski czy Mikkel Michelsen. - Podjęliśmy się tego działania. To było moje marzenie, ale nie spodziewałem się, że spełni się tak szybko. Ta nagroda również jest dla mnie zaskoczeniem - przyznał.

Teraz przed Benjaminem ogromne wyzwanie, bo musi stworzyć własną bazę sprzętową w Polsce. Przede wszystkim zatrudnić mechaników, bo do tej pory korzystał między innymi z pomocy Mariusza Szmandy, który był w teamie Damiana Ratajczaka. W Anglii tak naprawdę miał jednego człowieka od zapychania motocykla.

Ben Cook/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Ben Cook/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Na zdjęciu: Mads Hansen w pogoni za Benem Cookiem/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem