Zagar to zawodnik znany i utytułowany. To nie ulega wątpliwości. Niemniej od kilku sezonów nie jest już żużlowcem ze ścisłej światowej czołówki, a co najwyżej tym z szerokiej, jeśli nie bardzo szerokiej. W PGE Ekstralidze ostatnie swoje sezony miał raczej kiepskie, a przy tym nie był tani. Jeśli do tego dodamy, że charakter słoweńskiego żużlowca także nie zachęca do współpracy z nim, dostajemy wizerunek zawodnika, który dla wielu klubów będzie opcją rezerwową, w razie gdyby ta podstawowa nie wypaliła. Gdy jednak Zagar szedł do eWinner 1. Ligi, wydawało się że tam naprawdę będzie gwiazdą. Jeszcze niedawno zresztą byłoby to nie do pomyślenia. Zagar na tym poziomie? Nierealne. Słabe sezony spowodowały jednak brak zainteresowania klubów, które nie mogły non stop przymykać oka na to, że ktoś chcący zarabiać naprawdę spore pieniądze, notorycznie zawodzi i przy stawkach lidera jest tak na dobrą sprawę jedynie mocną drugą linią. Abramczyk Polonia była jednak przekonana, że w tej lidze można od Zagara oczekiwać bardzo dobrych wyników. Zawiódł nawet tam. Mówi, że to był błąd Słowa Zagara wypowiedziane podczas wspomnianego wywiadu dla WP każą mocno zastanowić się nad tym, czy Słoweniec w ogóle wie, jaką miał średnią i kto był od niego lepszy. Zagar nie zrobił nawet 2,000 na bieg, co w przypadku tego żużlowca jest wielką porażką. Znacznie solidniej od niego prezentował się choćby 17-letni junior, Wiktor Przyjemski, którego Zagar mógłby być ojcem. Dla byłego uczestnika cyklu GP to wciąż jednak nie są powody, by posypać głowę popiołem. Jeśli Zagar uważa, że decyzja o przejściu na niższy poziom była błędem, to w zasadzie sam podważa swoje sportowe umiejętności. Bo jeśli w tej lidze zawiódł, to może należało pójść do 2. Ligi, zapytają niektórzy. W każdym razie Zagar nadal uważa się za żużlowca na PGE Ekstraligę, tylko problem w tym że wyniki absolutnie tego nie potwierdzają. Zainteresowanie klubów także. Od jesieni Zagar zjechał z ceną za swoje usługi praktycznie dwukrotnie, bo po prostu nikt nie chciał go u siebie mieć. A przynajmniej nie za te pieniądze. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo