Tobiasz Musielak od wielu lat balansuje na granicy między PGE Ekstraligą a jej zapleczem. Ostatnia przygoda w elicie nie skończyła się dla niego najlepiej, przez co zawodnik musiał zejść szczebel niżej i pozostał w pierwszej lidze do dziś. W ubiegłym roku udało mu się nawet wraz z Cellfast Wilkami wywalczyć wymarzony awans, jednak pomimo tego główny bohater naszego tekstu postanowił nie zmieniać rozgrywek i niebawem zadebiutuje w barwach Arged Malesy Ostrów. Kibice sporo się po nim spodziewają i oczekują równie znakomitych występów, co w minionym roku. Tobiasz Musielak nie boi się ciężkiej pracy O przygotowanie kondycyjne Musielaka fani nie muszą się martwić. Za Polakiem bowiem kolejna dobrze przepracowana zima. 29-latek w przeciwieństwie do kolegów po fachu, spędził ją jednak przede wszystkim w gospodarstwie, gdzie ciężko pomagał ukochanej żonie. - Ja jestem z zawodu rolnikiem. Kończyłem technikum rolnicze, a jest teraz zima, nie mam motocykla pomiędzy nogami, to siadam na traktor i robię te rzeczy, które w stajni są wymagane. Jest to czyszczenie koni, sprzątanie w ich boksach, żeby miały cieplutko oraz suchutko - oznajmił reprezentant Arged Malesy. To właśnie konie są drugą pasją zarówno Tobiasza Musielaka, jak i jego wybranki życiowej. Zwłaszcza dla żużlowca to łączenie przyjemnego z pożytecznym, ponieważ poza wspólnym spędzaniem czasu z małżonką, niemal codziennie zalicza on niezbędny ruch. - Mam sporo zajęć. Rzadko można się do mnie dodzwonić za pierwszym razem, ale jak już oddzwonię to zawsze pogadam. Tylko ty z reguły masz takie szczęście, że faktycznie jak dzwonisz, to albo siedzę na traktorze, albo działam gdzieś z widłami w rękach - odpowiedział dziennikarzowi. Teraz wychowanek Unii Leszno skupia się już natomiast tylko i wyłącznie na ściganiu. Za nim chociażby inauguracja sezonu w Wielkiej Brytanii, gdzie jest jeszcze większą gwiazdą niż w naszym kraju. - To będzie mój piąty rok - pochwalił się. Cel? Zwycięstwo w SGB Premiership.