Upadek w Mildurze wyglądał dosyć groźnie. Do drugiego biegu wyjechał, ale potem już więcej na torze się nie pojawił. Zawodnik uspokoił kibiców, mówiąc, że wszystko jest w porządku. Okazało się, że jednak jest inaczej, a sam Australijczyk doznał dość poważnego urazu. Przynajmniej kilka tygodni przerwy Jak to często bywa, wydawało się, że upadek rozejdzie się po kościach, a Australijczyk na następne zawody będzie w pełni sił. Jednak przekazano, że naruszona została struktura mięśni w okolicy kolana. W środowisku pojawiają się plotki sugerujące, że sytuacja wygląda poważniej, niż się wydaje. Jeśli te doniesienia się potwierdzą, kontuzja może okazać się znacznie bardziej problematyczna. To szczególnie może martwić, bowiem staw kolanowy w żużlu odgrywa bardzo ważną rolę. - Max nabawił się kontuzji mięśni wokół kolana podczas wypadku. Teraz potrzebuje kilku tygodni odpoczynku, a potem będzie gotowy do jazdy - przekazał w komunikacie klubowym, menedżer Leicester Lions, Stewart Dickson. Problemy na początku sezonu? Nie poznaliśmy oficjalnie dolegliwości z jakimi zmaga się Kangur. Nie wiadomo czy to naciągnięcie, naderwanie, zwichnięcie, coś poważniejszego, czy coś innego. Ujawniono jedynie ogólniki, że to kontuzja mięśni wokół kolana, a dokładny czas rekonwalescencji również pozostaje nieznany. Podano tylko, że to okres kilku tygodni, a ile dokładnie? Tego nie wiemy. Taka sytuacja budzi niepokój wśród kibiców, którzy zastanawiają się, czy gwiazda zdąży wrócić do pełni sił przed rozpoczęciem nowego sezonu. Nawet jeśli Fricke zdoła wyleczyć kontuzję, czeka go trudne zadanie. Kilkutygodniowa przerwa od treningów może wymusić zmiany w harmonogramie przygotowań. W efekcie może się okazać, że żużlowiec GKM-u nie osiągnie optymalnej formy na kwiecień. Taki scenariusz byłby problemem dla klubu, który od pierwszych meczów potrzebuje swojego lidera w najwyższej dyspozycji. Dodatkowo, jego występ podczas IM Australii był daleki od poziomu, do którego przyzwyczaił swoich kibiców.