Niespełna dwa tygodnie przed Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim Oskar Fajfer nabawił się wstrząśnienia mózgu w wyniku upadku z Andrzejem Lebiediewem. Reprezentant Stali Gorzów nie wziął udziału w meczu ligowym z Motorem Lublin, a przez myśl przeszła mu także rezygnacja z Grand Prix. - Grand Prix to bardzo fajne zawody. Z takich okazji się nie rezygnuje, aczkolwiek nie czułem się w stu procentach zdrowy, żeby wrócić do ścigania. Cieszę się, że jednak mogłem w tak doborowym towarzystwie się sprawdzić. Rozważałem rezygnację ze startów, przeszło mi to przez głowę, ale dałem sobie czas. Restowałem się przez tydzień i codziennie przechodziłem rehabilitację, także sporo robiłem, aby wrócić do formy - wyznaje Oskar Fajfer. Żużel. Oskar Fajfer pokazał plecy Bartoszowi Zmarzlikowi Fajfer po trzech seriach startów gorzowskiej rundy GP miał tylko dwa punkty na swoim koncie. Wówczas zadziwił żużlowy świat wyprzedzając na dystansie Bartosza Zmarzlika, który legitymował się kompletem punktów. - Bieg z Bartoszem Zmarzlikiem to mega przeżycie. Takich rzeczy się nie zapomina do końca życia. To po prostu wspaniały moment, tym bardziej przy takiej publiczności, na takim stadionie, coś wspaniałego - wyznał podekscytowany Fajfer. - Jedziesz jeden bieg, wygrywasz, masz dobrze, ale później prześpisz ustawienia albo jedziesz na początku lub na końcu serii. To ma ogromne znaczenie. Do tego dochodzą pola startowe. Trzeba mieć oczy dookoła głowy - dodał Fajfer odnosząc się do swojego ostatniego, mniej udanego startu. Żużel. Fajfer sprawdził się w Grand Prix. Tor był inny niż na mecze ligowe Fajfer swoim występem nie przyniósł wstydu, choć do półfinału sporo mu zabrakło. Wygrany wyścig to dobry prognostyk na przyszłość. - Chciałem się sprawdzić w takim towarzystwie. Nie tylko sprzęt, ale także moją reakcję na wszystko to, co dzieje się wokół. Można być zadowolonym, wstydu chyba nie było - przyznaje Fajfer. Starty na gorzowskim torze niewiele dały Fajferowi. Tor był zupełnie inny niż podczas meczów PGE Ekstraligi. - Jeśli wliczymy sesję treningową, to mieliśmy cztery pory roku. Było wszystko, twardo, bardzo mokro, ślisko, przed zawodami brona na szerokiej, a później ten tor zaczął się przesuszać. Ciężko było reagować z ustawieniami, żeby mieć cały czas dobrze - zakończył Oskar Fajfer.