Partner merytoryczny: Eleven Sports

Szczere wyznanie Zmarzlika. Przez to stracił zwycięstwo

Po raz kolejny Bartosz Zmarzlik dał polskim kibicom sporo radości. Tym razem zajął drugą lokatę podczas Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim. Pozostaje jednak niedosyt, bo nasz mistrz prowadził przez trzy okrążenia finałowego wyścigu. Ostatecznie dał się wyprzedzić Fredrikowi Lindgrenowi. - W finale motocykl pozwalał na dużo, ale tego nie wykorzystałem. Może to był mój błąd – powiedział nam Bartosz Zmarzlik.

Paweł Zmarzlik, Bartosz Zmarzlik oraz Stanisław Chomski
Paweł Zmarzlik, Bartosz Zmarzlik oraz Stanisław Chomski/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

- Oczywiście, że drugie miejsce cieszy. Sam finał jest zadowalający, bo to najlepsza czwórka turnieju. Czasami drobne decyzje decydują, ale stać na podium po raz kolejny w tym roku i po raz kolejny z rzędu w Gorzowie mnie w pełni cieszy. Jestem zadowolony, bo miałem perfekcyjne motocykle. Nie musiałem za dużo kombinować. W finale motocykl pozwalał na dużo, ale tego nie wykorzystałem. Może to był mój błąd - podsumował gorzowską rundę Grand Prix Bartosz Zmarzlik.

Klemen Cebulj: Japonia zagrała świetnie w zagrywce/Polsat Sport/Polsat Sport

Żużel. Bartosz Zmarzlik drugi w Grand Prix Polski w Gorzowie. Szeroka część toru była korzystna

Sobotniego wieczoru w Gorzowie Wielkopolskim najkorzystniejsza była szeroka część toru. Wydaje się, że Zmarzlik w finałowym wyścigu choć trzymał pierwszą pozycję przez trzy okrążenia, to jechał zbyt blisko krawężnika. Czy rozegrałby ten finał inaczej, gdyby mógł cofnąć czas?

- Nie da się tego przewidzieć, bo komuś wystarczą trzy metry z krawężnika, tak jak w półfinale i może wyjść przed zawodnika. Czasami trzeba mieć trochę szalonego pomysłu i szczęścia. To wiele składowych. Nie ma co narzekać - komentuje Bartosz Zmarzlik.

W jednym z wyścigów rundy zasadniczej Bartosz Zmarzlik pojechał aż zbyt szeroko, w wyniku czego odprostowało mu motocykl i część łuku przejechał niczym wytrwany zawodnik motocrossu.

- Pojechałem już trochę za szeroko. Pod bandą była jednak szybka linia jazdy. Trzeba było z tego korzystać, jednak nie zawsze ustawienia motocykla na to pozwalały, by tam wyjechać. Będąc na torze wiedziało się, czy można się tam pchać czy nie. Niejednokrotnie lepiej było odpuścić, bo są przecież kolejne biegi i wnioski do wyciągnięcia - powiedział Zmarzlik.

- Na pewno na torze powinno być w pierwszych wyścigach trochę mniej wody, ale sądzę, że było trochę ścigania. Sam turniej był fajny i mógł się podobać. Pierwsza seria była jednak zła do jazdy. Było zbyt ślisko. Wszyscy łapali się podrapanego pod bandą. Niektórzy mając korzystne pole to wykorzystywali, ale ci, którzy jechali z tyłu mieli trudne zadanie. Wszyscy chcieliśmy się spotkać na zewnętrznej części toru, a przy wąskich gorzowskich łukach z ich wyjścia robi się ciasno - dodał reprezentant Polski.

Żużel. Bartosz Zmarzlik jest krok od mistrzostwa świata

Choć pozostało jeszcze pięć rund cyklu Grand Prix, nie wydaje się, by ktokolwiek mógł wyprzedzić Bartosza Zmarzlika w klasyfikacji generalnej. Polak ma 27 punktów przewagi nad Jackiem Holderem. Czy to już autostrada do mistrzostwa świata?

- Nie można mówić o jakiejś autostradzie do mistrzostwa. Jest jeszcze dużo pracy do zrobienia i wciąż pięć rund. Sezon trwa. Nigdy nie patrzyłem też na to, czy mistrzostwo jest blisko - odpowiada Bartosz Zmarzlik, który docenia także doping gorzowskich kibiców. - Słyszałem kibiców. Dziękuję im. Przed startem w Gorzowie zawsze rodzi się w głowie pytanie jak mnie kibice przyjmą tym razem. Było dobrze, więc mea im za to dziękuję. To bardzo miłe. Czułem aplauz, to niesie - zakończył.

Bartosz Zmarzlik. Kwalifikacje do Grand Prix Polski w Gorzowie/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Bartosz Zmarzlik. Za nim Daniel Bewley/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Bartosz Zmarzlik. Za nim Jack Holder/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem