Nie są to najlepsze w historii dni dla toruńskiego klubu. Zaczęło się już w niedzielę, kiedy to zespół przegrał praktycznie wygrany mecz u siebie z Włókniarzem. Gospodarze mieli po 10 biegach +8, a ostatecznie ulegli rywalowi 44:46. Być może chcieli poprawić humor lokalnemu rywalowi, bo Abramczyk Polonia w identycznym stylu poległa na własnym torze z Falubazem Zielona Góra. Porażka dla Apatora oznacza to, że absolutnie nie może być pewien utrzymania, a o fazę play-off musi walczyć do końca rundy zasadniczej. Jakby tego było mało, w środę pojawiła się informacja o karze dla Apatora za tor w meczu z Włókniarzem. Nawierzchnia sprawiała potężne problemy. Zawieszono też Roberta Sawinę. Gdy wydawało się, że w tym tygodniu wyczerpany został już limit złych informacji dla tego klubu, los powiedział "potrzymaj mi piwo". W czwartek okazało się, że kontuzji doznał Wiktor Lampart, podstawowy senior drużyny. Zawodnik złamał rękę, ale na razie nie są znane okoliczności. Pytają, czy to na pewno osłabienie Wiktor Lampart w tym roku bardzo zawodzi i wygrał zaledwie jeden bieg w lidze. Zdecydowaną większość kończył na trzecim lub czwartym miejscu, wygrywał praktycznie tylko z juniorami. Tym samym pojawia się pytanie, czy na pewno jego absencja będzie takim osłabieniem. Zastąpi go Nicolai Heiselberg, młody Duńczyk jeżdżący w tym roku w rozgrywkach SGP 2. Szału tam nie robi, bo ostatnio w Gorzowie przywiózł pięć jedynek. Wcześniej w Pradze zdobył 4 punkty. Przerwa Lamparta potrwa kilka tygodni, więc żużlowiec powinien być gotowy na fazę play-off, ale Apator musi najpierw do niej awansować. Absolutnie konieczne jest zwycięstwo w piątek nad przetrzebioną urazami Unią Leszno. Goście mogą jednak przyjechać w mocniejszym niż ostatnio składzie, bo coraz lepiej czują się Kołodziej czy Zengota. Ewentualna porażka tak czy inaczej dla Apatora byłaby jednak katastrofą.