Sezon 2024 wchodzi w decydującą fazę, więc trudno się dziwić, że kluby na każdym kroku drżą o swoich zawodników, bo jedna kontuzja może przekreślić starania z całego sezonu. W czwartkowy wieczór działacze Apatora Toruń z pewnością żywo zainteresowani oglądali mecz Włókniarz ze Stalą, a tymczasem w Wielkiej Brytanii doszło do upadku, który zmroził miejscową publiczność. I głównym poszkodowanym był właśnie żużlowiec Apatora, Emil Sajfutdinow. Rosjanin z polskimi dokumentami zahaczył o bandę i wystrzelił z motocykla wprost pod koła nadjeżdżającego Chrisa Harrisa. Szans i czasu na reakcję absolutnie nie było. Sajfutdinow dostał strzał maszyną Harrisa i padł na ziemię. Kibice zamarli, bo sytuacja wyglądała fatalnie. Sajfutdinow został zabrany na noszach, ale już w trakcie umieszczania go w karetce uspokoił kibiców, pokazując kciuk w górę. Był mocno oszołomiony, ale przytomny. To byl cud. Apator odetchnął W piątek pojawiły się informacje dotyczące stanu zdrowia czołowego zawodnika Apatora. Sajfutdinow ostatecznie... niczego nawet nie złamał. To wiadomość wręcz szokująca, zważywszy na to jak ten wypadek wyglądał. W Apatorze obawiano się nawet, że w najgorszym wariancie to może być dla Sajfutdinowa koniec sezonu, a tymczasem jeśli w ogóle czeka go przerwa, to będzie ona bardzo krótka, bo 35-letni zawodnik pali się do jazdy. W Apatorze odetchnęli z ulgą. Sajfutdinow to obok Patryka Dudka najlepszy zawodnik tej drużyny i absolutnie podstawowy element walki o medale w PGE Ekstralidze. Początek sezonu miał nieco rozczarowujący, ale w dużym stopniu było to związane z problemami osobistymi jego tunera. Teraz Sajfutdinow może nie jedzie tak kosmicznie jak rok temu, ale to wciąż wielki filar Apatora i jego ewentualny uraz mógłby całkowicie wyeliminować zespół z walki o medale.