Ze Stalą Gorzów Sundstroem zdobył złoto Drużynowych Mistrzostw Polski w sezonie 2014. W ogóle tamten czas był dla niego najlepszy w karierze, wydawało się że może dołączyć do światowej czołówki, i to tej ścisłej. W szerokiej w zasadzie już wtedy był. W Ekstralidze miał wyrobione całkiem niezłe nazwisko i choć nie grał rolę pierwszoplanowych, to swoje punkty woził. Oczywiście zdarzały mu się też występy świetne, ale raczej stanowił mocną drugą linię. Nieoczekiwanie jego kariera nagle jednak się załamała. Zszedł do 1. Ligi i choć wrócił jeszcze do Gorzowa, to prezentował się już gorzej. Wciąż był niemniej względnie młody, bo w przypadku żużlowca wiek przed 30-stką to przecież nic. W 2019 roku zdarzyło się jednak coś, co w praktyce zakończyło karierę Linusa. Koszmarny upadek podczas memoriału Henryka Żyty spowodował u niego permanentny regres. Po fatalnym sezonie w Lokomotivie Daugavpils stracił ochotę do żużla. Podjął decyzję o zakończeniu kariery. Nowa rola Sundstroema W zeszłym roku Sundstroem oficjalnie był w sztabie szwedzkiej kadry, ale teraz jego rola - przynajmniej na papierze - ma się zmienić. Linus będzie odpowiadał za organizację treningów dla najmłodszych żużlowców w Szwecji, choć na pewno przy okazji będzie też służył radą dla nich. Przy tej dyscyplinie spędził przecież znaczną większość życia i szkoda byłoby tego nie wykorzystać. Tym bardziej, że Sundstroem to otwarty i kontaktowy człowiek. A w Szwecji wielkich talentów w żużlu nie brakuje. System szkolenia młodzieży jest tam świetnie rozwinięty, mają sporo minitorów, organizują obozy dla adeptów i zapewniają im konsultacje z naprawdę wielkimi sławami. Stąd też co rok wyskakują jacyś młodzi, zdolni żużlowcy. Co prawda na razie nie są w stanie tak szybko przebić się do statusu międzynarodowej rozpoznawalności (jak choćby Wiktor Przyjemski), ale nie każdy przecież musi zrobić to od razu w pierwszym sezonie startów. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo