Nie ma chyba klubu, który nie chciałby mieć tak lojalnego zawodnika, jakim był Leigh Adams. Legendę kusiły inne potęgi, lecz on pozostawał wierny klubowym barwom z Leszna. Drugiego takiego nie znaleźli. Byli na żużlowym szczycie Kilkanaście lat temu australijski żużel był potęgą. Najlepszym ich zawodnikiem był Jason Crump, który przez 10 lat nie schodził z podium cyklu mistrzostw świata. Później pojawiło się jeszcze dwóch mistrzów w postaci Chrisa Holdera i Jasona Doyle'a. Straszliwy wypadek zakończył karierę Darcy'ego Warda. Od tamtego czasu nie pojawiła się żadna perełka z Antypodów, która talent przerodziła w sukces. Obecnie mamy kilka ciekawych nazwisk, ale nie jest to światowa czołówka, jak to miało dawniej miejsce. Największą porażką było chyba czwarte miejsce w ubiegłorocznym Drużynowym Pucharze Świata we Wrocławiu. Tu jednak trzeba nadmienić, że kontuzji w trakcie zawodów doznał Jack Holder. To właśnie on jest na najlepszej drodze, aby stać się numerem jeden w swoim kraju. Ma za sobą piorunujący sezon, lecz wcześniej tak dobrze mu nie szło. Teraz będzie musiał udowodnić, że może walczyć o tytuł mistrza świata i być sporym zagrożeniem dla Bartosza Zmarzlika Milionowe inwestycje. Pieniądze wyrzucone w błoto Po zakończeniu kariery przez Adamsa leszczynianie skrupulatnie szukali jego następcy. Najpierw miał nim być Troy Batchelor, lecz ten plan kompletnie nie wypalił. Na jakiś czas dali sobie spokój, lecz potem zainwestowano w Brady'ego Kurtza. Rudowłosy jeździeć zawiódł po całości. Niczym się nie wyróżniał w Ekstralidze i szybko z niej wyleciał. Jego miejsce zajął Jaimon Lidsey. W nim widziano jeszcze więcej. Bardzo chwalił go sam Leigh, który pomagał mu od początku jego startów na żużlu. Choć początek miał bardzo udany, to z roku na rok gasł w oczach. W końcu pożegnał się z Fogo Unią i w tym roku przywdzieje barwy ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Kolejnym Australijczykiem, w którego wpompowano dużo pieniędzy jest Keynan Rew. "Kangur" robi małe postępy, lecz nie jest to jeszcze poziom PGE Ekstraligi. Kibiców niepokoi jego dyspozycja w Australii, gdzie zaprezentował się bardzo słabo. Na zapleczu najlepszej ligi świata także nie błyszczał. Obawy są, bo Keynan ma w tym roku być podstawowym zawodnikiem Unii. Są jednak podstawy do tego, aby sądzić, że będzie kolejnym niewypałem.