Po piątkowych pogromach liczyliśmy na to, że w niedzielę spotkania PGE Ekstraligi nas porwą. I pierwszy z nich zdecydowanie to zrobił, choć początek wskazywał na łatwe zwycięstw Stali Gorzów. Goście mieli po czwartym biegu już osiem punktów przewagi. In minus zaskoczył ten, który przed meczem ogłosił pozostanie w Toruniu, czyli Robert Lambert. Brytyjczyk nieoczekiwanie uległ Patrickowi Hansenowi. Ale trzeba przyznać, że bieg był naprawdę świetny, a walka ostra, lecz fair. Palce lizać. Apator szybko wziął się za odrabianie strat, a to za sprawą duetu Holder-Przedpełski. I to już było spore zaskoczenie. Dlaczego? Dlatego, że ta para ma wręcz katastrofalne - jak na tej klasy żużlowców - statystyki. Tym razem jednak wzięli sprawy w swoje ręce i zmniejszyli przewagę gości, którzy tak czy inaczej już za chwilę ponownie odskoczyli. Działo się w Toruniu, niemal w każdym biegu mieliśmy mijanki. Mistrzowski pojedynek Lamberta ze Zmarzlikiem Stadion oszalał po wyścigu siódmym. Fantastyczną walkę zaprezentowali Lambert ze Zmarzlikiem. Obaj zamieniali się pozycjami, a w pewnym momencie do przodu na nieco większy dystans wysforował się dwukrotny mistrz świata. Kontra Lamberta była jednak zabójcza i to on wygrał bieg. - Wyścig sezonu - krzyczeli kibice. Faktycznie, ta gonitwa spokojnie może do tego miana aspirować. Co ważne, wszystko odbyło się w sportowym duchu, choć nikt nogi nie odstawiał. Ten sam Lambert jednak za chwilę znowu rozczarował, przywożąc zero. Apator jednak konsekwentnie gonił Stal i zbliżył się na dystans dwóch punktów. Bardzo dobrze jechali Przedpełskim z Dudkiem, ale znowu zawodził Holder. Wygrał co prawda bieg, ale czy tego oczekuje się od żużlowca z Grand Prix? Australijczyk po sezonie może być w Toruniu pierwszym do odstrzału. Wolny Zmarzlik. Apator przejmuje kontrolę Dopiero w czwartej serii startów swój pierwszy bieg wygrał Bartosz Zmarzlik. Mistrz świata był jak na siebie naprawdę wolny i mało pomysłowy. Nie za bardzo miał koncepcję, jakie ścieżki obierać by wyprzedzać miejscowych. W 13. biegu także długi czas jechał za Lambertem, ale ostatecznie udało mu się go pokonać. Męczył się jednak i to było widać. Przed wyścigami nominowanymi na tablicy wyników mieliśmy remis 39:39, a to zwiastowało wielkie emocje. Rezultat był absolutnie otwartą sprawą i wielu kibiców mówiło wprost, że najbardziej sprawiedliwy byłby remis. Nie zawodzili liderzy, swoje przywoziła druga linia. Miały zadecydować pojedyncze błędy. Apator wyrwał to na ostatniej prostej! 14. bieg dostarczył (a jakże!) niebywałych emocji. Stal jechała na 5:1, ale błędy na ostatnim okrążeniu popełnił Szymon Woźniak, który najpierw stracił trzecie miejsce na rzecz Pawła Przedpełskiego. Za chwilę go podniosło i spadł na czwartą pozycję. Wiadomo było, że za chwilę emocje sięgną zenitu. Ale na chwilę musieliśmy ostudzić te emocje, bo w pierwszym podejściu upadł Zmarzlik, dla którego zabrakło miejsca na wyjściu z łuku. Sędzia zarządził powtórkę w czterech. W tejże powtórce Apator kapitalnie wyszedł ze startu i choć Zmarzlik dwoił się i troił, niczego nie był w stanie zrobić. Gospodarze przeszli drogę z piekła do nieba i to zwycięstwo może mieć wielkie znaczenie psychologiczne przed fazą play-off. FOR NATURE SOLUTIONS APATOR TORUŃ: 47MOJE BERMUDY STAL GORZÓW: 43For Nature Solutions Apator Toruń: 479. Paweł Przedpełski 9+3 (0,2*,1,3,2*,1*)10. Robert Lambert 12+1 (2,3,0,3,2,2*)11. Jack Holder 10 (1,1,3,1,2,2)12. Zastępstwo zawodnika13. Patryk Dudek 12+1 (0,3,2,3,1*,3)14. Denis Zieliński 1 (1,-,-)15. Krzysztof Lewandowski 3 (3,0,0,0)16. Mateusz Affelt 0 (0)Moje Bermudy Stal Gorzów: 431. Szymon Woźniak 7+1 (2*,2,2,1,0)2. Anders Thomsen 8+2 (3,1*,1*,3,0)3. Martin Vaculik 10 (3,1,3,0,3)4. Patrick Hansen 4 (3,0,1,0)5. Bartosz Zmarzlik 10+1 (2*,2,2,3,1)6. Oskar Paluch 3 (2,1,0)7. Jakub Stojanowski 1 (0,0,1)8. Wiktor Jasiński - nie startował