Longtrack speedway, czyli żużel na długim torze to odmiana, która w Polsce nie jest zbyt popularna. Uwielbiają ją za to na przykład Niemcy. Sporo jeździ się też w Holandii, są tory we Francji. Te zawody potrafią zgromadzić więcej ludzi niż niejeden mecz polskiej ligi. Podczas jednej z rund w niemieckim mieście Vechta był praktycznie pełen, naprawdę duży stadion. W tegorocznej edycji brał udział Stanisław Burza, który wypadł raczej blado, ale akurat wspomniana runda poszła mu całkiem nieźle. Wcześniej jednak sporo już stracił w klasyfikacji. Cykl rozpoczął się w Rzeszowie, co jeszcze było zrozumiałe, bo tamten tor jest długi i szeroki i mimo bycia przeznaczonym do klasycznego żużla, można robić na nim longtrack. Już od dłuższego czasu wiadomo było, że nastąpi zmiana i w 2023 roku Rzeszów tych zawodów nie zorganizuje. Mówiło się, że może go zastąpić Poznań, gdzie tor wygląda bardzo podobnie. Tymczasem kilka dni temu opublikowano informację, która wielu zaszokowała. Runda odbędzie się w Ostrowie. To raczej krótki tor i trudno sobie wyobrazić longtrack w tym miejscu. Zawodnicy się śmieją i pytają, o co chodzi Ta lokalizacja momentalnie wzbudziła zainteresowanie uczestników przyszłorocznych mistrzostw. Większość z nich krytykuje taką decyzję, niektórzy wprost ją wyśmiewają. Mistrz świata Erik Riss stwierdził, że rozgrywanie tej odmiany żużla na torze przeznaczonym do jej klasycznej wersji jest bezsensowne. Podobnie uważa kilku jego rodaków, którzy akurat u siebie w ojczyźnie mają mnóstwo obiektów stworzonych konkretnie do żużla na długim torze. Połowa zeszłorocznego cyklu mistrzostw świata odbyła się w Niemczech. Ciekawe natomiast jest to, że Niemcy krytykują chęć pomocy Polakom poprzez organizowanie u nas zawodów w longtracku. Ta odmiana żużla nie może się w Polsce przebić i być może po prostu ktoś chce ją spopularyzować w taki właśnie sposób. Gdy jednak dopuszczamy niemieckie kluby do rywalizacji w polskiej lidze, co też ma na celu pomoc, to już im nie przeszkadza. Może Ostrów faktycznie wydaje się dość dziwnym pomysłem, ale wspomniane tory w Rzeszowie czy Poznaniu już jak najbardziej mogą się do tego nadawać. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata