Polski klub został oszukany. Grozi mu koniec kariery
Furę szczęścia miał Kenneth Bjerre, kiedy znajdujące się w tarapatach Cellfast Wilki Krosno zakontraktowały go w ramach zastępstwa za kontuzjowanego Dimitriego Berge. Duńczyk był bezrobotny, oczekiwał dużej kasy, choć sportowo był na zakręcie. Ambicji mu jednak nie brakowało, ponieważ odrzucał oferty z najniższej klasy rozgrywkowej. 40-latek spisał się na tyle dobrze, że wygryzł ze składu na nowy sezon miejscowego ulubieńca i kapitana drużyny. Teraz będzie ciążyć nad nim ogromna presja. Jeśli znów obniży loty, to może być już koniec jego kariery.

Średni poziom sportowy, wysokie oczekiwania finansowe i wiek - te wszystkie rzeczy odstraszały działaczy Metalkas 2. Ekstraligi przed zakontraktowaniem Kennetha Bjerre. Duńczyk pogrzebał się nieudanym sezonem 2023 w Abramczyk Polonii Bydgoszcz, którą miał wprowadzić do PGE Ekstraligi.
Szukał naiwnego, aż w końcu znalazł
Bjerre podpisał kontrakt warszawski z Unią Tarnów i liczył na to, że na wiosnę znajdzie klub, będący w potrzebie i na tyle zdesperowany, że wypłaci mu wysokie pieniądze. Tygodnie mijały, a jego sytuacja nie ulegała zmianie. W końcu z nieba spadły mu Cellfast Wilki Krosno. Kontuzja Dimitriego Berge okazała się dla niego zbawienna.
40-latek wrócił w świetnym stylu, stając się jednym z liderów krośnieńskiego zespołu. W byłym uczestniku cyklu Grand Prix nadal drzemią jakieś ambicje, bo wcześniej odrzucił ofertę kontraktu z Tarnowa. Nie chciał po prostu schodzić do Krajowej Ligi Żużlowej.
Przypięta łatka, nie inwestuje w swój sprzęt, oszukał działaczy
Duńczyk na tyle zaimponował działaczom Wilków, że na kolejny sezon wygryzł nawet kapitana Vaclava Milika. W nadchodzących rozgrywkach to właśnie on wspólnie ze wspomnianym Berge ma stanowić o sile zespołu. Do tego dochodzą Tobiasza Musielak i Jakub Jamróg. Na pozycji U24 startował będzie wypożyczony z Gorzowa Mathias Pollestad. To wszystko po to, żeby napsuć krwi faworytom z Leszna, Bydgoszczy czy nawet Rzeszowa.
Sęk w tym, że jeśli Bjerre zawiedzie i powtórzy wynik sprzed dwóch lat, to nikt już mu nie zaufa. Od pewnego czasu została mu przypięta zawodnika, który dostaje dobre pieniądze, ale nie za bardzo inwestuje w swój sprzęt. Często jeździł na starych silnikach, które nie były regularnie serwisowane. Odkryto to chociażby w Grudziądzu, gdzie żużlowiec zmieniał nawet klapę na swojej jednostce, oszukując, że to sprzęt Ryszarda Kowalskiego, z którym nawet nie współpracował.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje