Bardzo blado na tle okrojonego składu klubu z Torunia wypadł Bartosz Smektała. Polak pokonał jedynie Oskara Rumińskiego. - Skoro zawodnik, który rok temu jeździł jeszcze w Ekstralidze, nie może pokonać żadnego z seniorów rywali, to coś jest nie halo - niepokoją się kibice z Poznania. Krytyka pod adresem Smektały, załamują ręce Smektała trafił do PSŻ-u, bo nie miał żadnych ofert z PGE Ekstraligi. Dołączył do drużyny, gdzie wierzą w to, że domowy tor pozwoli mu się odbudować. W teorii jest on skrojony pod główne atuty zawodnika. Jeśli wygra start, to rywale nie powinni go już dogonić. W pierwszej odsłonie rywalizacji z KS Apatorem spisał się całkiem nieźle. Dało się jednak zauważyć, że przed nim jeszcze sporo pracy, zanim w stu procentach dogada się z nowym owalem. W Toruniu było już dużo gorzej. - Mam nadzieję, że to tylko nieudane testy - piszą. 26-latek był zagubiony, trzymał się głównie krawężnika i miał problemy z dużo niżej notowanymi rywalami. - Smektała walczy z Rumińskim, bo się boi wyjechać na zewnętrzną. Matko jedyna - załamują się. Upadek mistrza świata, los klubu ciąży na jego barkach Wychowanek Unii Leszno jeszcze kilka lat temu był nadzieją polskiego żużla. W 2019 roku został wyróżniony przez Marka Cieślaka dziką kartą na Grand Prix w Warszawie. Wówczas nie zastanawiano się, czy ma szansę na stałe wdrapać się do czołówki światowej, tylko kiedy to nastąpi. - 6 lat temu jechał w półfinale rundy Grand Prix, a dzisiaj jedzie 30 metrów za Krzysztofem Lewandowskim - podkreślają. Na uwadze warto mieć, że to pierwsze starty po zimie. Jednakże styl jazdy byłego mistrza świata juniorów wciąż uwidacznia mankamenty, o których mówiono wiele razy. Tj. asekuracyjna jazda, najczęściej po zewnętrznej części toru, jak i nierozwijanie odpowiedniej prędkości motocykla. Największe problemy pojawią się wtedy, kiedy faktycznie się okaże, że Smektała nie jest w stanie regularnie punktować na wysokim poziomie, startując w Metalkas 2. Ekstralidze. To głównie od jego dyspozycji będzie zależeć los PSŻ-u w tym sezonie.