Iwao Hakamada zakończył karierę bokserską w 1961 roku. Rozpoczął wówczas pracę zarobkową w zakładzie przetwórstwa soi. Pięć lat później miał zamordować swojego szefa, trzech członków jego rodziny i podpalić ich dom. Początkowo zaprzeczał, ale ostatecznie przyznał się do winy. Został skazany na karę śmierci. W 2014 pojawiły się w sprawie nowe dowody. Wszczęto ponowny proces, a jego finałem było wypuszczenie byłego pięściarza na wolność. Julia Szeremeta mocno zaskoczyła. W takim wydaniu nie pokazuje się często Iwao Hakamada jest niewinny. Na jego konto wpłynie 1,5 mln odszkodowania Z zarzutów ostatecznie oczyszczono go dopiero w ubiegłym roku. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że DNA skazanego nie pasuje do śladów ujawnionych na miejscu zbrodni, a dowody zostały sfabrykowane. W ten sposób rzekomy zabójca został zrehabilitowany. Światowa Rada Boksu przed kilkoma miesiącami wręczyła Japończykowi okolicznościowy pas mistrzowski. Teraz końca dobiegła batalia o odszkodowanie za 47 lat niesłusznie spędzonych za kratami. Wysokość zadośćuczynienia jest rekordowa w historii Japonii i wynosi 1,5 mln dolarów (83 dolary za każdy dzień niewoli). Adwokat Hakamady podkreślił jednak w rozmowie z mediami, że żadna kwota nie zrekompensuje krzywd doznanych przez jego klienta. W 2011 roku były bokser trafił do Księgi rekordów Guinnessa jako skazaniec najdłużej przebywający w celi śmierci. W tym roku skończył 89 lat.