Wielka wtopa już na starcie. Gwiazda ligi ma problem
Piotr Pawlicki był zdecydowanym bohaterem in minus czwartkowego sparingu Włókniarza Częstochowa ze Spartą Wrocław. Żużlowiec, który kreowany jest na lidera miejscowych, zawiódł kompletnie. Na tle gwiazd wicemistrzów Polski był tylko tłem. Pewnie zbyt wcześnie, aby bić na alarm, jednak nie jest go dobry prognostyk przed startem ligi. Bez punktów Pawlickiego Włókniarz może zapomnieć o utrzymaniu.

Mają nad czym myśleć w Częstochowie po czwartkowym sparingu, w którym Włókniarz podejmował Spartę. Wszystko przez fatalną postawę jednego z liderów. Chodzi o Piotra Pawlickiego, który w zbliżającym się sezonie ma być lokomotywą drużyny Mariusza Staszewskiego. Na razie jednak zapala się lampka ostrzegawcza przy jego nazwisku.
Sparing Włókniarz – Sparta. Wtopa Piotra Pawlickiego
Sparingi mają to do siebie, że trudno wyciągać z nich daleko idące wnioski, bo zawodnicy często testują, sprawdzają i niekoniecznie zależy im na wysokich zdobyczach punktowych. Tyle tylko, że taki Piotr Pawlicki biegowych zwycięstw potrzebuje jak ryba wody. Poprzednie sezony były dla niego trudne, a ten obecny ma być przecież przełomowy. Na to liczą właśnie we Włókniarzu, a takimi występami jak w czwartek przeciwko Sparcie Pawlicki pewności siebie z pewnością nie dodał.
Były uczestnik cyklu Grand Prix zdobył zaledwie dwa punkty w pięciu startach. Zdołał pokonać jedynie juniora Marcela Kowalika i zawodnika U-24 Bartłomieja Kowalskiego. O pokonaniu liderów drużyny gości nie było mowy. Nawet jeśli założymy, że czwartkowe jazdy Pawlicki potraktował mocno treningowo, to jednak trzeba pamiętać, że ma już za sobą kilka sesji treningowych na torze w Częstochowie, który obcy mu nie jest. W tym kontekście miał sporą przewagę nad zespołem z Wrocławia.
Swoją drogą w przypadku tego zawodnika najgorsze jest, gdy nie czuje szybkości w swoich silnikach i zaczyna wielkie szukanie. Ten problem nęka go od kilku lat. Nie pomogła zmiana mechaników i tunerów, które w zasadzie kończyły się tak samo. W czwartek zdaje się wróciły stare demony. Pocieszające jest to, że do startu ligi zostało mu jeszcze trochę czasu. Lepiej zebrać lanie od rywali teraz, niż w trakcie rywalizacji ligowej.
Włókniarz ze słabym Pawlickim może mieć duży problem
Pawlicki musi więc ostro wziąć się do roboty nad sobą i sprzętem, bo Włókniarz w tym roku po prostu go potrzebuje. Pozostawiając Pawlickiego na boku, gospodarze mimo wszystko mogą wynieść z tego spotkania kilka pozytywów. Pierwszy to Jason Doyle. O ile jeden lider kompletnie zawiódł, o tyle ten drugi wyjechał na tor trzy razy i trzykrotnie wygrał. Wyglądało to całkiem dobrze.
Nieźle zaprezentowali się także Kacper Woryna, a przede wszystkim Wiktor Lampart. Ten drugi zdobył 10 punktów, a w środowisku już krążyły plotki, że na treningach szło mu niespecjalnie. Tym bardziej, że rywal był bardzo wymagający, co najlepiej odzwierciedla wynik spotkania. Goście z Wrocławia wygrali 51:39.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje